Kolejny mecz Motoru i znowu spore kontrowersje. Po tym, jak sędziowie nie uznali dwóch goli w meczu z Koroną II Kielce arbitrzy dopatrzyli się spalonego przy bramce w Krakowie. A goście ostatecznie przegrali z Hutnikiem 0:1
Gdyby nie błędne decyzje sędziów to żółto-biało-niebiescy mogliby mieć kilka punktów więcej. Szybko po końcowym gwizdku lublinianie oglądali sporną sytuację. I nie mogli uwierzyć w to co zobaczyli. O spalonym nie mogło być mowy. Michał Paluch odegrał do wbiegającego między obrońców Tomasza Swędrowskiego, a ten znowu zdobył bardzo ładną bramkę. Niestety, cieszył się tylko chwilę, bo gol nie został uznany.
– To co się stało, to jest skandal. Piłkarsko Hutnik był lepszą drużyną, ale to nie oznacza, że można robić na boisku takie rzeczy, jak zrobili sędziowie. Oczywiście, różne sytuacje można zrozumieć. Może być jakaś mijanka, czy coś w tym stylu. Ale jeżeli dwóch stoperów stoi, jak słupy i poza tym dwóch innych zawodników także nie jest na spalonym, a mimo to boczny sędzia macha chorągiewką, to szkoda gadać – mówi Grzegorz Bonin, zawodnik Motoru.
Dodaje też, że to mogło być kluczowe trafienie. – To był początek drugiej połowy, chyba 47 minuta. Wiadomo, jak ważne w piłce nożnej są te pierwsze gole. Mecz na pewno wyglądałby zupełnie inaczej. A to już przecież druga sytuacja z rzędu, kiedy arbitrzy odbierają nam punkty. Sezon trwa jednak dalej. My dajemy z siebie wszystko, a dzieją się takie rzeczy. Nie ma jednak już sensu gdybać, co by było, jeżeli bramka zostałaby uznana. Musimy się szybko pozbierać i powalczyć o punkty w następnym meczu. – dodaje doświadczony zawodnik.
Po porażce z Hutnikiem ekipa z Lublina spadła na siódme miejsce w tabeli. Tak się jednak składa, że niespodziewanie trzy punkty w niedzielę zgubił także lider tabeli. Korona II Kielce przegrała u siebie z Orlętami Spomlek 1:2. Efekt? Motor do pierwszej drużyny nadal traci tylko sześć „oczek”. Drugi Hutnik jest lepszy o cztery punkty.
W Krakowie na pewno brakowało Piotra Ceglarza, którego z gry wykluczyła kontuzja. Wszystko wskazuje jednak na to, że skrzydłowy będzie mógł pojawić się na boisku w kolejnym spotkaniu z Wisłoką Dębica. – Nie zanosi się na dłuższą przerwę w grze. Gdybyśmy z Hutnikiem grali w niedzielę, to niewykluczone, że Piotrek mógłby zagrać. W sobotę odczuwał jednak ból przy bieganiu i nie chcieliśmy ryzykować, dlatego uznaliśmy, że lepiej będzie, jeżeli jednak nie zagra – wyjaśnia trener Mirosław Hajdo.
Przed żółto-biało-niebieskimi mecz z Wisłoką, która niespodziewanie po 14. kolejce wskoczyła na trzecie miejsce w tabeli.