Rozmowa z Mateuszem Pielachem, kapitanem Wisły Puławy
- Jak podchodzicie do meczu z Motorem?
– Tak samo, jak do spotkania w lidze. Wiadomo jednak, że to będzie pierwszy mecz po długiej przerwie, w którym zagramy o coś. A takie debiuty po okresach przygotowawczych to często jedna, wielka niewiadoma. Trzeba też wziąć pod uwagę, że boiska w tym momencie nie będą przygotowane idealnie. Mam jednak nadzieję, że to będzie ciekawe widowisko i że kibice nie będą się nudzić.
- Będziesz mógł w ogóle zagrać w sobotę?
– Byłem w środę na dokładnych badaniach i po USG wszystko jest w porządku. W czwartek normalnie wyjdę na trening i liczę, że nic złego się już nie wydarzy i że będę mógł pomóc chłopakom w sobotę.
- Ćwiczyliście już na naturalnej nawierzchni?
– My mieliśmy okazję do treningów na normalnym boisku już w poprzedni czwartek. W tym tygodniu drużyna też ćwiczyła w takich warunkach. Ostatni mecz z Siarką również udało się nam zagrać na naturalnej trawie. Nie uważam jednak, żeby to miało jakieś wielkie znaczenie. Zarówno my, jak i Motor jesteśmy na tyle doświadczonymi zespołami, że potrafimy sobie radzić w takich sytuacjach.
- Po sparingach z optymizmem patrzycie na rundę wiosenną?
– Na pewno tak. Można w dużym skrócie powiedzieć, że nadal dobrze radziliśmy sobie w defensywie, a do tego zrobiliśmy progres także w ofensywie. Mam nadzieję, że będzie to widać w sobotę i w ogóle w rundzie rewanżowej przy okazji meczów ligowych. Trzeba dalej robić swoje w tyłach, dorzucić coś w ataku i powinno być dobrze.
- Przez wiele tygodni żyliście w niepewności co dalej będzie z Wisłą. To może mieć wpływ na wasze poczynania w rundzie wiosennej?
– Nie straciliśmy ani jednego dnia przygotowań. Każdy wie, że były duże zawirowania, ale klub stanął na wysokości zadania i wszystko udało się poukładać. A my mogliśmy skupić się tylko i wyłącznie na treningach. Dlatego nie ma powodów do zmartwień.
- Problemem na wiosnę może być za to wąska kadra?
– Może nie mamy szerokiego składu, ale uważam, że kadra jest bardzo wyrównana. Już podczas sparingów fajnie się na to wszystko patrzyło, bo nikt nie odpuszczał rywalizacji o miejsce w jedenastce. Mam też nadzieję, że tym razem szczęście trochę się do nas uśmiechnie i kontuzje będą nas omijały.
- Sam musisz rzadziej łapać też żółte kartki. W sumie na jesieni sędziowie upomnieli cię aż dziewięć razy...
– To jedno z moich osobistych założeń na rundę wiosenną. Nie jestem dumny z liczby kartek, ale nie można też powiedzieć, że gram brutalnie, czy bardzo agresywnie. Często znajdowałem się w nieodpowiednim miejscu, o nieodpowiednim czasie.
- Motor w zimie dokonał kilku ciekawych transferów. Ruchy kadrowe u rywali robią wrażenie?
– Szczerze mówiąc zupełnie nie patrzymy na to, co dzieje się u naszych przeciwników. Nie chodzi tylko o tego najbliższego, czyli Motor, ale i o ligowych rywali. Skupiamy się na sobie i na tym, żeby grać, jak najlepiej.
- A jakie macie cele jako zespół?
– Na razie będziemy się skupiać na tym, żeby wygrać każde, kolejne spotkanie. A o co będziemy tak naprawdę walczyć przekonamy się po kilku kolejkach. Sytuacja sama się wyklaruje.