Piłkarze trenerów Jacka Magnuszewskiego i Marcina Popławskiego pokonali w sobotę trzecioligowego Ursusa Warszawa 4:1. To drugie zwycięstwo zespołu z Puław podczas zimowych przygotowań.
Puławianie bardzo dobrze rozpoczęli sobotnie zawody. Już w siódmej minucie Łukasz Kacprzycki zagrał w pole karne, a tam idealnie znalazł się Krystian Puton, który bez problemów pakował piłkę do siatki. Po pół godzinie gry rywalom udało się wyrównać. I to w niecodziennych okolicznościach. – Mieliśmy podwójnego pecha. Najpierw Jakub Poznański próbował wybijać piłkę, ale ta „przelała” mu się po nodze. I trafił w poprzeczkę, a po chwili Mateusz niefortunnie skierował futbolówkę do własnej bramki – ocenia trener Popławski.
Goście długo z wyrównania się jednak nie cieszyli. Minęło kilkadziesiąt sekund, a gola na koncie miał już Piotr Zmorzyński i Wisła ponownie objęła prowadzenie. Wynik 2:1 utrzymał się do przerwy. W pierwszej połowie gospodarze na pewno spisywali się lepiej. Nie mieli wielkich problemów z rozbijaniem ataków przeciwnika, a nieźle radzili sobie także w ataku.
Po zmianie stron gra trochę jednak „siadła”. Mimo wszystko strzelała już jedynie Duma Powiśla. Najpierw w 66 minucie jeden z obrońców Ursusa zagrywał ręką we własnym polu karnym i arbiter podyktował rzut karny. Skutecznym egzekutorem jedenastki okazał się Michał Zuber. Kilkanaście minut później karnego wywalczył Karol Barański, a tym razem za wcześniejszego „swojaka” zrehabilitował się Mateusz Pielach. W końcówce przyjezdni mogli poprawić wynik, ale musieli się zadowolić niezłym strzałem w poprzeczkę.
– To był dobry mecz w naszym wykonaniu, zwłaszcza w pierwszej połowie – mówi Marcin Popławski, asystent Jacka Magnuszewskiego. – Dopóki graliśmy w tym bardziej doświadczonym i podstawowym składem, to naprawdę wyglądaliśmy dobrze. Sami strzeliliśmy sobie gola, ale poza tym Ursus niewiele mógł zdziałać pod naszą bramką. Cieszy, że solidnie radzimy sobie w tyłach, ale i coraz lepiej w ofensywie. Oczywiście, po kolejnych zmianach wyglądało to już trochę gorzej, ale widać też zmęczenie materiału, bo chłopaki mają już dość przygotowań. A na dodatek z powodu kontuzji drugi raz w tym tygodniu mieliśmy do gry tylko 16 chłopaków – dodaje popularny „Papaj”.
W następną sobotę Wisła zagra z Siarką Tarnobrzeg. Być może do gry wróci już Mateusz Supryn. Szymon Stanisławski cały czas zmaga się z urazem przywodziciela. Najdłużej trzeba będzie jednak poczekać na Konrada Szczotkę.
Wisła Puławy – Ursus Warszawa 4:1 (2:1)
Bramki: Puton (7), Zmorzyński (31), Zuber (66-z karnego), Pielach (79-z karnego) – Pielach (30-samobójcza).
Wisła: Zolech (46 Owczarzak) – Król (70 Kusal), Pielach, Poznański (70 Dębowski), Litwiniuk (46 Barański), Maksymiuk (46 Skałecki), Kobiałka, Zmorzyński, Kacprzycki (46 Chudyba), Puton (46 Zuber), Żelisko.