Rozmowa z Mirosławem Hajdą, trenerem Motoru Lublin
- Czy to całe zamieszanie wokół decyzji Lubelskiego Związku Piłki Nożnej popsuło wam radość z awansu?
– Wiemy, jaką wykonaliśmy pracę przez tych kilka miesięcy, do momentu gdy przerwano rozgrywki. Nasza radość jest na pewno duża, choć jest w cieniu tego, co się dzieje wokół awansu. Mam tu na myśli interpretacje tabeli i posądzanie Motoru o różne rzeczy negatywne, jeśli chodzi o sprawy sportowe. Te ataki były celowe, zaplanowane, dobrze zorganizowane i jak się okazuje, przyniosły skutek, w postaci awansu Hutnika do II ligi. Sposób walki, który Hutnik przeprowadził w stosunku do naszego klubu to były chwyty poniżej pasa i oszczerstwa. Szkoda czasu na komentowanie tego typu działań. Być może przyjdzie kiedyś na to czas i do tych spraw wrócimy.
- A był czas na jakiekolwiek świętowanie w gronie drużyny?
– Świętowaliśmy, oczywiście na tyle, ile można w czasie epidemii. Szkoda, że nie mogliśmy tego zrobić z kibicami, ale są teraz dziwne czasy, więc normalnej fety z awansu raczej nie da się zrobić.
- Pomimo zakończenia sezonu zespół nadal trenuje?
– Zgadza się. Pracujemy normalnymi mikrocyklami tak, jak w okresie startowym. Kiedy pojawi się wreszcie zgoda na rozgrywanie meczów kontrolnych, to na pewno do nich dojdzie. Zależy nam na tym, by chłopcy poczuli smak rywalizacji, nie tylko w swoim gronie, ale też z przeciwnikami.
- Z pewnością wyczekujecie informacji, kiedy mogą ruszyć kolejne rozgrywki, ponieważ ciężko układać plany treningowe, nie znając żadnych dat...
– Najpierw, przede wszystkim musi zostać dokończony bieżący sezon, który niedługo ma być wznowiony także w drugiej lidze. Myślę, że potem dojdzie do krótszej niż zwykle przerwy pomiędzy rozgrywkami i w połowie sierpnia lub na początku września przystąpimy do ligowej rywalizacji w nowym sezonie.
- To nie pierwszy pana awans w karierze, ale chyba można powiedzieć, że najdziwniejszy. Czy natomiast ten sezon był jednym z najtrudniejszych zawodowo?
– Wszyscy doskonale wiedzą o tym, że nie było łatwo. W Lublinie ogólnie nie pracuje się łatwo, bo są tu bardzo wymagający kibice, którzy oczekują wygrywania i awansów. Poradziliśmy sobie jednak i cieszymy się z tego, że będziemy na szczeblu centralnym. Czeka nas już całkiem inne granie niż do tej pory, z innymi rywalami, obiektami i poziomem. Wszystko będzie na dużo lepszym poziomie. Musimy sprostać temu wyzwaniu. Dlatego będziemy spokojnie, stopniowo budować zespół i przygotowywać się do tego, żeby w przyszłości grać jeszcze wyżej.
- Myślicie już o transferach pod kątem gry w drugiej lidze?
– Nie będziemy teraz ujawniać nazwisk, gdyż chodzi o zawodników z lig, które będą niebawem dokańczały sezony. Na pewno nie planujemy rewolucji, tylko trzy-cztery ruchy, które pomogą nam wzmocnić zespół, przede wszystkim sportowo. Mamy siedmiu chłopaków, którym 30 czerwca kończą się kontrakty. Będziemy w najbliższym czasie rozmawiać z zarządem na temat ewentualnego przedłużenia umów lub rozstania z tymi graczami. Myślę, że mamy bardziej braki kadrowe, niż nadwyżkę kadry, więc może być też taka sytuacja, że wszyscy chłopcy, którzy uzyskali awans, zostaną z drużyną.
- W kolejnym sezonie kilku zawodników z obecnej kadry skończy wiek juniora. W tym gronie są: Maksymilian Cichocki, Bartosz Rymek, czy sprowadzony w zimie bramkarz Krystian Kalinowski. Wydaje się, że chyba to będzie najbardziej paląca potrzeba...
– Na pewno będziemy szukali dobrych, ogranych na seniorskim poziomie młodzieżowców. Trzeba to brać pod uwagę, bo nie każdy junior poradzi sobie w dorosłej piłce. Transfer dobrego młodzieżowca to będzie priorytetowy temat. Nie wiem, ile jest w tym prawdy, ale słyszałem też, że wiek młodzieżowca może być wydłużony. A wtedy mamy do dyspozycji jeszcze Maksa Cichockiego, czy Bartka Rymka, więc naprawdę mocnych młodzieżowców.
- Czy wspomniany Rymek zostanie na dłużej w Motorze? Jego wypożyczenie kończy się 30 czerwca.
– Rzeczywiście, jest do nas wypożyczony, ale myślę, że nie byłoby problemu z tym, żeby u nas został.
- Jak na awans zareagowali nowi zawodnicy? Niektórzy, chociażby jak Filip Wójcik nawet nie zdążyli zadebiutować w barwach Motoru w oficjalnym meczu ligowym…
– Oni byli brani do drużyny nie tylko pod kątem grania w trzeciej lidze, ale też na wyższym poziomie. Filip Wójcik grał w pierwszej i drugiej, więc jest to zawodnik, który musi przepracować dobrze określony czas, żeby w dobrej dyspozycji przystąpić do sezonu.
- Czy latem największych roszad należy się spodziewać w formacji obrony?
– Nie. Myślę, że w każdej formacji będzie potrzebny jeden zawodnik i właśnie w ten sposób przymierzamy się do okienka transferowego.
- A co z Rafałem Grodzickim?
– Jeżeli będzie w takiej dyspozycji sportowej, że sobie poradzi, a wierzę, że da radę, to jak najbardziej widzę go w składzie.