Mówiło się o tym od kilkunastu dni. Teraz wydaje się, że sprawa jest już przesądzona. Piłkarze Motoru Lublin dwa ostatnie mecze w roli gospodarza mają rozegrać na stadionie OSiR przy ul. Królowej Jadwigi w Zamościu.
Żółto-biało-niebiescy musieli szukać nowego obiektu na spotkania z: Podhalem Nowy Targ (25 maja) i Wiślanami Jaśkowice (8 czerwca) ze względu na mistrzostwa świata do lat 20, które odbędą się w Lublinie. Długo wydawało się, że piłkarze trenera Roberta Góralczyka dokończą sezon na stadionie przy Al. Zygmuntowskich w Lublinie. Niestety, okazało się, że nie uda się pogodzić terminów z występami żużlowców Speed Car Motoru w PGE Ekstralidze.
– Na Arenie Lublin rozegramy jeszcze dwa mecze: ze Stalą Kraśnik i Stalą Rzeszów. Dwa ostatnie spotkania – wszystko wskazuje na to, że w Zamościu. Terminy nakładają się nam z żużlem i nie ma możliwości, żebyśmy zagrali przy Al. Zygmuntowskich – wyjaśnia Robert Góralczyk, trener Motoru.
Co więcej, już od wtorku jego podopieczni nie mogą także korzystać z obiektów treningowych i szatni przy Arenie. – Od wtorku przenosimy się na stadion lekkoatletyczny, gdzie będziemy mieli bazę szatniową. Treningi w znaczącej mierze będziemy za to mieli na stadionie przy Al. Zygmuntowskich, na stadionie żużlowo-piłkarskim. Musimy znaleźć jeszcze jeden obiekt na treningi, bo terminy nam się pokryją, ale mamy nadzieję, że to będą tylko jakieś pojedyncze przypadki. Okoliczności się zmieniają, ale mam nadzieję, że to nie będzie wielkim problemem i że znajdziemy wspólny język i dalej będziemy podążali ścieżką, na której jesteśmy – wyjaśnia opiekun żółto-biało-niebieskich.
Czy trener obawia się o dyspozycję drużyny? – Nie obawiam się, ale wiadomo, że na Arenie funkcjonujemy u siebie w znanych warunkach. Mamy magazyn, łatwiej jest nam także o odnowę, nie będą mówił o wszystkich rzeczach. Chodzi o detale, których kibic, czy ktoś z zewnątrz może nie rozumieć, że to jest istotne. Na pewno teraz będzie trudniej – tłumaczy Robert Góralczyk. – Jesteśmy jednak na wszystko przygotowani. Co mogliśmy, to wspólnie z MOSiR-em, miastem i klubem robimy, żeby optymalnie wykorzystać, to co mamy w mieście. Obaw nie mam, ale jest niepewność, bo będzie trochę inaczej, w innych realiach. Trawa wszędzie jest zielona, wiosna się zaczęła, więc miejmy nadzieję, że to nie będzie stanowiło większego problemu. Pierwszy sprawdzian po tygodniu treningów gdzie indziej już w następny weekend w Sieniawie i będziemy wiedzieli – wyjaśnia szkoleniowiec.
Najpierw poćwiczy Motor, potem Lublinianka
Z podobnym problemem zmagała się czwartoligowa Lublinianka. Podopieczni Dariusza Bodaka już od kilku tygodni ćwiczą jednak przy Al. Zygmuntowskich. W sobotę rozegrali tam również mecz ligowy z Lewartem Lubartów (0:0). – Myślę, że wszyscy się pogodzimy. My trenujemy około 16.30-17, a z tego co wiem Motor ma jednak ćwiczyć dużo wcześniej, około 12. Boisko jest w dobrym stanie, można nawet powiedzieć, że jest lepsze niż ostatnio u nas przy ul. Leszczyńskiego – przekonuje Dariusz Bodak.
Trener Motoru także nie miał zastrzeżeń do murawy przy Al. Zygmuntowskich. – Byłem, wszystko oglądaliśmy. Trawa jest w dobrej kondycji, nie powinno być problemu. Oprócz nas będzie tam ćwiczyć Lublinianka i mam nadzieję, że ten obiekt to zniesie – dodaje trener Góralczyk, który zdradził także, że rozmawiał na temat zmiany stadionu jeszcze zanim podpisał umowę z klubem.
– Jako ciekawostkę mogę powiedzieć, że temat obiektów był jednym z poważniejszych, jak podpisywałem kontrakt. To był jeden z elementów, który mógł doprowadzić do tego, że nie przyjdę do Motoru. To nie był 20 punkt umowy, tylko jeden z pierwszych. Ja już wtedy mówiłem, że to będzie problem. Jak się jest u siebie, a nagle trzeba grać gdzie indziej, to wiadomo, że są pewne obawy. Przekonano mnie jednak, że to nie będzie problemem i że znajdziemy swoje miejsce. I to udaje się realizować – przekonuje opiekun żółto-biało-niebieskich.
Zapewnia także, że być może uda się zorganizować kilka treningów w Zamościu, żeby piłkarze lepiej poznali tamten obiekt. W końcu zagrają tam mecze, które mogą decydować o awansie. – Myślimy o wszystkim, także o treningach w Zamościu. Wiadomo, że to są kwestie organizacyjne. Na razie mamy jednak jeszcze sześć meczów zanim zagramy w Zamościu. Pół mojej głowy to jest najbliższy mecz, ale drugie pół to jest mecz dziesiąty, jedenasty, piętnasty i inne rzeczy, które powodują, że wszystko funkcjonuje tak, jak trzeba – mówi trener Góralczyk.