Hetman prowadził w Białej Podlaskiej z tamtejszym Podlasiem 1:0, ale ostatecznie przegrał 2:5. Gospodarze już w pierwszej połowie na bramkę rywali odpowiedzieli trzema trafieniami. I mimo problemów przełamali kiepską passę.
Zaczęło się sensacyjnie, bo szybka strata skończyła się golem na 0:1. A autorem bramki był Wesley Cain. Goście długo się jednak nie cieszyli. W dziewiątej minucie poszła długa piłka za linię obrony, a fatalnie zachowali się stoperzy ekipy z Zamościa. Z prezentu skorzystał Kamil Kocoł i doprowadził do remisu.
W pierwszej połowie podopieczni Jarosława Czarnieckiego popełniali bardzo proste błędy i podarowali przeciwnikowi dwie kolejne bramki. W 33 minucie solową akcję przeprowadził Mariusz Chmielewski, który mijał rywali, jak slalomowe tyczki. Na koniec w sytuacji sam na sam pokonał Grzegorza Gibkiego. Niedługo później złe zachowanie Łukasza Pokrywki przy rzucie rożnym skończyło się bramką na 3:1 dla Podlasia. Zresztą podopieczni Władimira Geworkjana mogli zamknąć zawody, ale w sytuacji sam na sam Olaf Martynek nie potrafił skierować piłki do siatki.
O dziwo, po bardzo słabej pierwszej odsłonie przyjezdni wzięli się w garść po zmianie stron. I trzeba przyznać, że powalczyli. Piotr Jamroż już w 53 minucie zaliczył kontaktowe trafienie. I piłkarze z Zamościa uwierzyli, że nie wszystko jest jeszcze stracone. Zdominowali rywali i mieli kilka szans, żeby doprowadzić do wyrównania. Strzelali: Pokrywka i Piotr Białousko, ale albo dobrze spisywał się bramkarz Podlasia, albo obrońcy ratowali się wybiciem piłki tuż sprzed linii bramkowej.
W końcówce goście postawili wszystko na jedną kartę, ale zamiast wyrównać dostali dwa gole. I ostatecznie przegrali w Białej Podlaskiej 2:5. Druga połowa to jednak nadzieja dla Hetmana na lepsze jutro.
– Zagraliśmy dwie różne połowy. W pierwszej popełnialiśmy katastrofalne błędy indywidualne. W drugiej powalczyliśmy i to było chyba najlepsze 45 minut w tym sezonie. Przeważaliśmy i mieliśmy swoje sytuacje. Szkoda tych prostych błędów, ale muszę pochwalić chłopaków za to, jak spisali się po przerwie. Nadal się uczymy i mam nadzieję, że wyciągniemy wnioski. Skoro potrafimy dominować i kreować sytuacje, to znaczy, że nie jest z nami tak źle – mówi Jarosław Czarniecki, opiekun Hetmana.
Z przełamania kiepskiej passy cieszyli się gracze Podlasia. – Byliśmy spokojni o przebieg meczu mimo straty gola. Wiedzieliśmy, że wszystko ułoży się po naszej myśli. Szkoda, że nie strzeliliśmy na 4:1, bo to zamknęłoby mecz, a tak była niepotrzebna nerwówka. Był moment, że rywale naprawdę mogli doprowadzić do remisu. Można powiedzieć, że wykonaliśmy zadanie. Najważniejsze są trzy punkty, to był nasz obowiązek – wyjaśnia Przemysław Skrodziuk, drugi trener biało-zielonych.
Podlasie Biała Podlaska – Hetman Zamość 5:2 (3:1)
Bramki: Kocoł (9, 38, 90), Chmielewski (33), Mierzwiński (74) – Cain (2), Jamroż (53).
Podlasie: Krasowski – Skrodziuk, Szabaciuk, Kosieradzki, Andrzejuk. Mierzwiński, Nieściuruk, Kocoł, Dmitruk (75 Całka), Martynek (75 Waśkiewicz), Chmielewski (90 Jemioł).
Hetman: Gibki – Szatała, Jaroszyński (50 Gierowski), Jamroż, Wolanin, Turczyn, Dajos, Pupeć, Pokrywka (77 Polak), Białousko, Cain.
Żółte kartki: Skrodziuk, Szabaciuk – Turczyn, Szatała.
Sędziował: Michał Wasil (Lublin).