Po dwóch porażkach z rzędu piłkarze Tomasza Złomańczuka znowu zgarnęli pełną pulę. I to z nie byle kim, bo biało-zieloni wygrali na boisku lidera grupy czwartej Siarki Tarnobrzeg 1:0. „Złotego” gola zdobył oczywiście Ezana Kashay.
– Mam nadzieję, że zapomnimy o ostatnich, nieudanych występach i tym razem będziemy wracać do domu z jakimiś punktami. Musimy się poprawić w defensywie, bo gramy z drużyną mocną przede wszystkim przy stałych fragmentach gry – mówił nam przed meczem z liderem trener Złomańczuk.
I wychodzi na to, że drużyna zrealizowała wszystkie założenia. W końcu pierwszy raz w tym sezonie Siarka przegrała u siebie. We wcześniejszych ośmiu występach wywalczyła tam 22 punkty na 24 możliwe. W sobotę twierdza Tarnobrzeg jednak padła.
W pierwszej połowie goście wychodzili bardzo wysoko do rywali i utrudniali im rozegranie akcji. Dzięki temu pod bramką Jakuba Długosza nie działo się praktycznie nic, a gospodarze kompletnie nie mogli poradzić sobie z pressingiem przeciwnika. Nie dość, że Chełmianka zneutralizowała atuty Siarki, to sama potrafiła wykreować jakieś sytuacje.
Groźnie z dystansu uderzył chociażby Michał Wołos, a piłka dosłownie o centymetry minęła słupek. Swoją okazję po stałym fragmencie gry miał też Bartosz Zbiciak, ale jego „główkę” odbił bramkarz. Na koniec Kacper Wiatrak próbował jeszcze lobować golkipera Siarki praktycznie z połowy boiska. Efektu bramkowego jednak nie było.
Po zmianie stron szansę miał Paweł Rogala, ale uderzył wysoko nad poprzeczką. W odpowiedzi czujność Macieja Kowala sprawdził Patryk Czułowski, który próbował szczęścia strzałem zza pola karnego. Wywalczył jednak „tylko” rzut rożny. W 64 minucie wydawało się, że z tej akcji nie może nic wyjść, bo Ezana Kashay atakował w pojedynkę bramkę przeciwnika. Zdecydował się na uderzenie zza szesnastki i po rykoszecie piłka niespodziewanie wylądowała w siatce. A „Izi” cieszył się z dziewiątego gola w tym sezonie.
Końcówka to wreszcie szanse ze strony drużyny Sławomira Majaka. Punkt liderowi tabeli mógł zapewnić Krzysztof Zawiślak, ale mimo dwóch okazji nie potrafił pokonać Długosza. W efekcie, to Chełmianka wracała do domu w bardzo dobrych humorach i z trzema punktami.
– Jesteśmy bardzo szczęśliwi po tym zwycięstwie, bo za nami trudny czas. Przegraliśmy dwa kolejne mecze i przyjechaliśmy do Tarnobrzega mocno zmobilizowani. Cieszę się, bo zespół zrealizował wszystko co chcieliśmy. Na pewno jakieś błędy były, ale jako cały zespół wyglądaliśmy dobrze. Na niewiele pozwoliliśmy Siarce i chociaż sami też mało stworzyliśmy z przodu, to jednak taki to był mecz, przede wszystkim walki. Jestem zadowolony, bo potrzebowaliśmy tego zwycięstwa, a zawodnicy zostali nagrodzeni za swoją ciężką pracę – wyjaśniał po końcowym gwizdku opiekun biało-zielonych.
– Nie mieliśmy argumentów, żeby się pokusić o jeden punkt – odpowiedział z kolei Sławomir Majak. – Jedna, czy dwie sytuacje na 90 minut, to zbyt mało na tak dobrze dysponowany zespół rywali. Naprawdę wysoko zawiesili nam poprzeczkę. W pierwszej połowie absolutnie nie mogliśmy sobie poradzić z pressingiem rywali. Po przerwie wydawało się, że łapiemy kontakt, a Chełmianka zaczęła się wycofywać. To nie powodowało jednak żadnych sytuacji. Jedną miał Krzysiek Zawiślak, ale dziwnie się zachował. To było jedno z naszych najsłabszych spotkań w tym sezonie. Nawet stałych fragmentów nie potrafiliśmy przekuć na sytuacje. Porażka, jak najbardziej zasłużona – dodawał szkoleniowiec Siarki.
Siarka Tarnobrzeg – Chełmianka Chełm 0:1 (0:0)
Bramka: Kashay (64).
Siarka: Kowal – Bierzało, Stefanik, Józefiak Duda (67 D'Apollonio), Tyl, Rogala, Sulkowski, Agudo, Jacenko (46 Mróz), Zawiślak.
Chełmianka: Długosz – Wiatrak, Mazurek, Zbiciak, Budzyński, Wołos (78 Skoczylas), Bednara (65 Wójcik), Piekarski, Czułowski, Dziubiński (65 Myśliwiecki), Kashay (89 Brzozowski).
Żółte kartki: Skoczylas, Kashay (Chełmianka).