W grupie czwartej III ligi zostały jeszcze trzy drużyny, które ani razu nie wygrały przed własną publicznością. To ostatni w tabeli Hetman Zamość, przedostatnia Jutrzenka Giebułtow, a także zajmująca 11 lokatę Stal Kraśnik. Adrian Popiołek i jego koledzy liczą na przełamanie w sobotę przy okazji meczu z rezerwami Cracovii (godz. 15).
Nowy trener niebiesko-żółtych Marcin Wróbel przejął zespół 25 września. Mimo to zdążył poprowadzić już drużynę w trzech meczach. Na dzień dobry był remis u siebie z Sokołem Sieniawa (0:0).
Później wygrana w Radzyniu Podlaskim z Orlętami Spomlek (3:1), a w środę triumf w Pucharze Polski z występującym w A klasie KS Cisowianką Drzewce (5:1).
Całkiem obiecujący początek. Teraz szkoleniowiec chce, aby jego podopieczni przerwali wreszcie kiepską passę u siebie. Ostatni raz z pełnej puli kraśniczanie cieszyli się na swoim stadionie 22 września 2019 roku. W 12 kolejnych występach zanotowali: sześć remisów i sześć porażek. W obecnych rozgrywkach już siedmiokrotnie mieli atut własnego boiska.
– Na pewno będziemy dobrze zmotywowani na najbliższego rywala. Wiemy, co mamy robić na murawie. Nie ukrywam, że ta sytuacja z meczami u siebie musi już siedzieć w głowach zawodników. Minęło sporo czasu od ostatniej wygranej. Zaczęliśmy jednak nowy rozdział i wydaje mi się, że rozpocząłem pracę w Kraśniku całkiem nieźle. Chcę to kontynuować. Jeżeli marzymy o tym, żeby coś osiągnąć w tej lidze, to nie ma co ukrywać, że trzeba zacząć wygrywać na swoim stadionie. Chciałbym, żeby Kraśnik stał się twierdzą nie do zdobycia. W sobotę postaramy się zostawić te poprzednie mecze za sobą i udowodnić, że potrafimy wygrywać przed własną publicznością – wyjaśnia Marcin Wróbel.
Stal jeszcze nie wygrała u siebie, a tak się składa, że drugi zespół „Pasów” kiepsko radzi sobie na wyjazdach. Ekipa z Krakowa w środę wywalczyła trzeci punkt w gościach przy okazji starcia z Jutrzenką (2:2). Wcześniej miała dużo szczęścia. Mecze z: Lewartem i Chełmianką kończyła podziałami punktów jednak w obu przypadkach miała przewagę liczebną. W Lubartowie przez pół godziny, a w Chełmie nawet przez godzinę. Ogólnie drużyna Piotra Giza ma na koncie tylko dziewięć „oczek” i zajmuje trzecie miejsce od końca w tabeli grupy czwartej.