Za nami dopiero siedem kolejek, a w Radzyniu Podlaskim panuje prawdziwy szpital. Trener Rafał Borysiuk z powodu poważnych kontuzji stracił już czterech zawodników. Ostatnim pechowcem okazał się Rafał Kiczuk
Kiczuk, to w tym sezonie podstawowy obrońca biało-zielonych, a na dodatek młodzieżowiec. 20-latek na jednym z treningów nie atakowany przez nikogo złamał kość śródstopia. A to oznacza, że dołączył do licznego grona kolegów, których z gry na długie miesiące wyeliminowały problemy ze zdrowiem.
Jeszcze przed startem sezonu podpora defensywy Orląt Adrian Zarzecki zerwał ścięgno Achillesa. Szybko trzeba było znaleźć następcę i udało się jeszcze przed pierwszą kolejką, bo do zespołu dołączył Radosław Kursa. Na inaugurację, w starciu z Motorem więzadła w kolanie zerwał Karol Buzun, który miał być ważną postacią w ofensywie. Kolejnym, który wylądował w szpitalu i musiał przejść operację był Kacper Waniowski. 20-latek złamał rękę.
– Parę lat siedzę w piłce i czegoś takiego w tak krótkim odstępie czasu jeszcze nie widziałem – przyznaje Rafał Borysiuk, trener ekipy z Radzynia Podlaskiego. – Cztery poważne kontuzje, a do tego dwie w defensywie. Na wszystkich z tych chłopaków bardzo liczyliśmy. A teraz będziemy musieli sobie radzić bez nich do końca rundy. Mam jednak nadzieję, że większość będzie do mojej dyspozycji na wiosnę – dodaje popularny „Borys”.
W związku z kontuzją Buzuna Orlęta planowały jeszcze jeden transfer skrzydłowego. Ostatecznie nic jednak z tego nie wyszło. – Rzeczywiście byliśmy blisko pozyskania jednego zawodnika jednak temat upadł. Niewykluczone, że wrócimy jednak do niego w zimie – wyjaśnia szkoleniowiec biało-zielonych, którzy mimo wielkich problemów kadrowych radzą sobie w lidze całkiem przyzwoicie. Po siedmiu kolejkach mają osiem „oczek”. Jeden mecz wygrali, jeden przegrali, a w pięciu dzielili się punktami z rywalami.
– Chyba już można nas nazywać królami remisów – śmieje się Rafał Borysiuk. – Z jednej strony dobrze, że nie przegrywamy, bo mamy za sobą sporo meczów z trudnymi rywalami, a na naszym koncie jest tylko jedna porażka. Z drugiej samymi remisami niewiele da się osiągnąć, bo cały czas stoimy w miejscu – wyjaśnia szkoleniowiec. – Szkoda tych wszystkich kontuzji, bo wiadomo, że byłoby nam łatwiej. Mamy jednak wielu młodych graczy i urazy jednych są szansą dla drugich. Jakoś będziemy sobie musieli radzić – dodaje.
W sobotę, w meczu z Wiślanami Jaśkowice w III lidze zadebiutował pozyskany w lecie z ŁKS Łazy 18-letni Rafał Jaworski. Z 19 graczy, którzy w tym sezonie pojawiali się na boisku sześciu to młodzieżowcy. – Nie mamy z tym problemu. W naszych meczach regularnie występuje trzech, a nawet czterech takich piłkarzy. Sytuacja jest trudna, ale na pewno nie możemy się poddawać. Liczymy, że w następnej serii gier wreszcie uda się wywalczyć komplet punktów – mówi Borysiuk.
A w najbliższej kolejce Maciej Wojczuk i jego koledzy zmierzą się na wyjeździe z Wisłą Sandomierz.