Wisła przed tygodniem pokonała KSZO, ale w sobotę poprzeczka będzie zawieszona zdecydowanie wyżej. Puławianie na wyjeździe zagrają ze Stalą Rzeszów, która w tym sezonie jeszcze nie przegrała przed własną publicznością. Spotkanie rozpocznie się o godz. 15
Stal obok Motoru Lublin i Podhala Nowy Targ to główny kandydat do awansu. Obecnie drużyna z Rzeszowa zajmuje drugie miejsce, a do lidera traci trzy „oczka”.
Wszystko przez niedawną porażkę z zamykającą tabelę Sołą Oświęcim 1:2. Trzeba jednak dodać, że ostatni raz Wojciech Reiman i jego koledzy przegrali u siebie 3 czerwca 2018 roku, kiedy ulegli ekipie Podhala Nowy Targ 2:5. A ten zespół prowadził wówczas Janusz Niedźwiedź, czyli obecny szkoleniowiec Stali. Odkąd przejął drużynę ta jeszcze na swoim stadionie nie doznała porażki. W obecnych rozgrywkach wygrała 10 z 12 takich spotkań. Jedynie Motor i Podlasie potrafiły urwać gospodarzom po punkcie.
– Zdajemy sobie sprawę, że przed nami bardzo trudny mecz. Stal od dawna nie przegrała u siebie, ale przecież zawsze musi być też pierwszy raz – mówi Marcin Popławski, drugi trener zespołu z Puław.
– Soła Oświęcim niedawno pokazała, że można znaleźć sposób na tego przeciwnika i my też jedziemy tam z optymizmem. Chcemy rozegrać dobre zawody i przywieść do domu jakieś punkty. Ostatnio nieźle poradziliśmy sobie z KSZO i liczymy, że uda się to podtrzymać – dodaje popularny „Papaj”.
Szkoda tylko, że w sobotę pod znakiem zapytania stoi występ Arkadiusza Maksymiuka. Podstawowy pomocnik Dumy Powiśla od jakiegoś czasu gra ze złamanymi palcami u ręki. Przed tygodniem też miał pecha, bo ostatni mecz z KSZO Ostrowiec Świętokrzyski zakończył ze złamanym nosem.