Przed tygodniem Wisła niespodziewanie zostawiła wszystkie trzy punkty w Sieniawie, gdzie przegrała z Sokołem 0:2. W sobotę drużyna z Puław spróbuje się zrehabilitować w starciu ze Stalą Kraśnik (godz. 16)
Duma Powiśla ma jednak sporo kłopotów kadrowych. Na pewno nie zagra Michał Król, który będzie musiał pauzować za kartki. Na zdrowie narzekają z kolei: Krystian Puton, Michał Zuber i Szymon Stanisławski. Największe szanse na grę w sobotę ma ten ostatni. – Robimy wszystko, żeby postawić chłopaków na nogi, ale może być ciężko. Mamy swoje problemy jednak bez względu na to, w jakim składzie zagramy będziemy chcieli się zrehabilitować za nasz występ w Sieniawie – mówi Marcin Popławski, drugi trener Wisły.
I wyjaśnia czeka zabrakło gościom w ostatnim meczu. – Od pierwszej minuty nie podjęliśmy walki z przeciwnikiem. W naszej grze brakowało przede wszystkim zadziorności. A w tej lidze to podstawa. Przeciwko Stali będziemy chcieli jednak pokazać, że potrafimy walczyć. Uważam, że mamy wyższe umiejętności niż rywale. Trzeba to jednak udowodnić także na boisku – dodaje popularny „Papaj”.
Kraśniczanie na wiosnę jeszcze nie przegrali. W czterech meczach zanotowali po dwa: zwycięstwa i remisy. Drużyna Jarosława Pacholarza zdobyła cztery gole, a wszystkie były dziełem braci Królów. Rafał do swojego dorobku dopisał już w tym roku trzy bramki, a Kamil jedną. – Zdajemy sobie sprawę, że to właśnie ten duet stanowi o sile rywala. Na pewno Rafał potrafi strzelać gole, co nie raz już w tym sezonie udowodnił. Kamil też dobrze gra tyłem do bramki i w powietrzu. Wiemy, że nie będzie łatwo o trzy punkty, ale chcemy się szybko podnieść po porażce z Sokołem – zapewnia trener Popławski.
OSTATNIA RUNDA DANIELA SZEWCA w STALI
Stal będzie musiała radzić sobie w Puławach bez kapitana – Damiana Pietronia, który ostatnio w starciu z Podlasiem obejrzał czwartą w tym sezonie żółtą kartkę. Niebiesko-żółci zapowiadają jednak, że będą chcieli zrewanżować się rywalom za porażkę z pierwszej rundy (2:4).
– Nasza grupa pokazuje, że niespodzianki często się zdarzają. Tak było przed tygodniem w Sieniawie, gdzie Wisła przegrała z beniaminkiem. A my mamy w swoich szeregach zawodników, którzy potrafią robić różnice, dlatego szanse oceniam na 50 na 50 – mówi Daniel Szewc, piłkarz Stali.
– Pamiętamy też pierwszy mecz z Wisłą, w którym przegraliśmy 2:4. Rozegraliśmy wówczas jedno z najlepszych spotkań w tym sezonie, a nie zdobyliśmy nawet punktu. Fajnie byłoby teraz zrewanżować się przeciwnikowi. Tym bardziej, że to będzie moja ostatnia runda w Stali i chciałbym się udanie pożegnać z klubem. W następnym sezonie myślę o roli grającego trenera w niższych ligach – dodaje Szewc.