Trener Włodawianki Mirosław Kosowski przed sobotnim spotkaniem w Łęcznej miał powody do obaw. W piątek ze składu wypadło mu czterech zawodników, a w dniu meczu trzech kolejnych. Mimo 14-osbowej kadry zespół z Włodawy pokonał rezerwy Górnika 1:0.
W pierwszej połowie obie drużyny miały po jednej, świetnej sytuacji.
Najpierw w 12 minucie po akcji Mateusza Książaka groźnie głową uderzał Władysław Magdysz. Bramkarz gospodarzy nie dał się jednak zaskoczyć. Dosłownie kilka chwil później po drugiej stronie boiska sam przed Maciejem Paszkiewiczem znalazł się Michał Szałachowski. Gracz zielono-czarnych strzelił jednak w ręce golkipera i miejscowi musieli obejść się smakiem
Tuż po zmianie stron akcja byłego gracza Górnika – Piotra Packa zakończyła się centrą w szesnastkę i tym razem golem Magdysza, który ponownie uderzał głową, ale tym razem był bardziej precyzyjny. Podopieczni Sławomira Pogonowskiego starali się wyrównać, ale stwarzanie sytuacji przychodziło im z dużym trudem. Co innego goście. Włodawianka mądrze się broniła i wyprowadzała zabójcze kontry. Nie potrafiła ich jednak wykończyć. W bardzo dobrych sytuacjach pudłowali: Pacek, Magdysz, Przemysław Ilczuk, czy Jakub Kamiński. Niewykorzystane sytuacje tym razem się jednak nie zemściły i goście dowieźli korzystny wynik do końcowego gwizdka.
– Przeciwnik bardzo dobrze bronił wyniku i trzeba przyznać, że wychodził z fajnymi kontrami. Mogli nam przetrzepać tyłek. My w dziecinny sposób traciliśmy piłkę, chyba za bardzo chcieliśmy odwrócić losy spotkania i to nam przeszkadzało. Musze też przyznać, że chyba należał nam się rzut karny. Piłka odbiła się od murawy i trafiła jednego z rywali w rękę. Sędzia nie zdecydował się jednak użyć gwizdka. Szkoda, ale musimy się z tym pogodzić. Na pewno żałujemy też tej jedynej, dogodnej okazji z pierwszej połowy, bo gdyby to wpadło, to może mecz potoczyłby się inaczej? – zastanawia się trener Pogonowski.
Zadowolony z punktów był oczywiście Mirosław Kosowski. – Na pewno się cieszymy, tym bardziej, że naprawdę nasza sytuacja kadrowa była trudna. Chwała chłopakom za ten mecz, bo musieliśmy mocno kombinować ze składem. Wszyscy, którzy zagrali stanęli na wysokości zadania. Rozegrali naprawdę dobre zawody i uważam, że wygraliśmy w pełni zasłużenie. Żałujemy kilku zmarnowanych sytuacji po przerwie, bo można było zamknąć ten mecz znacznie szybciej, ale liczą się trzy punkty – wyjaśnia popularny „Kosa”.
Górnik II Łęczna – Włodawianka Włodawa 0:1 (0:0)
Bramka: Magdysz (48).
Górnik II: Rojek – Kocyła, Brzyski (70 Obroślak), Tomasiak, Zdunek (58 Bujak), Cielebąk, Perdun (70 Pułajdowicz), Iwańczuk, Zagórski, Masztaleruk, Szałachowski.
Włodawianka: Paszkiewicz – Czarnota (60 Woch), Błaszczuk, Nielipiuk, Musz, Ilczuk, Skrzypek, Kamiński, Książak, Pacek, Magdysz.
Żółta kartka: Skrzypek (Włodawianka).
Sędziował: Sylwester Wuczko (Lublin).