Starcie w Lublinie było jednym z ciekawszych, niedzielnych meczów w grupie pierwszej. Motor II podejmował beniaminka z Poniatowej. Gospodarze wygrali 3:1, ale piłkarze Stali mieli po końcowym gwizdku sporo pretensji do sędziego. Zawody kończyli w dziewiątkę, a dodatkowo dwie bramki, które zdobyli nie zostały uznane.
Mecz świetnie rozpoczął się dla gospodarzy, bo już w trzeciej minucie na 1:0 trafił Kamil Wędrocha. A to oznaczało, że goście też będą musieli atakować. I na pewno to zrobili. Zresztą, dwa razy pakowali piłkę do siatki. Najpierw po rzucie wolnym wydawało się, że na 1:1 strzelił Damian Ścibior. Bramka nie została jednak uznana ze względu na pozycję spaloną. Później po rzucie rożnym Mateusz Wrzyszcz skierował futbolówkę do siatki, ale tym razem arbiter uznał, że zawodnik przyjezdnych faulował bramkarza. Motor II też miał swoje szanse przed przerwą jednak wynik nie uległ już zmianie.
Druga połowa? Długo żółto-biało-niebiescy utrzymywali skromne prowadzenie. Spotkanie nabrało rumieńców w ostatnich 20 minutach. Najpierw Ivan Hurenko wyleciał z boiska po drugiej żółtej kartce. Podopieczni Artura Bożyka niemal natychmiast wykorzystali grę w przewadze i na 2:0 znowu uderzył Wędrocha. 180 sekund później wydawało się, że jest już definitywnie po meczu, bo Konrad Gąsiorowski także został drugi raz upomniany przez sędziego i Stal kończyła zawody w dziewiątkę.
Ekipa z Poniatowej nie miała jednak nic do stracenia, dlatego znowu ruszyła do przodu. O dziwo udało się złapać kontakt za sprawą Jakuba Barana. Drużyna Kamila Witkowskiego uwierzyła, że będzie jeszcze w stanie powalczyć o punkt. Zamiast gola na 2:2 to Wędrocha w 84 minucie skompletował hat-tricka, a zespół z Lublina wygrał ostatecznie 3:1.
– My na pewno popełniliśmy błąd, który kosztował nas szybko bramkę na 0:1. Później więcej błędów popełniali jednak sędziowie – zapewnia Kamil Witkowski. – Arbiter częstował nas żółtymi kartkami, jak herbatnikami za stykowe faule. Nie lubię oceniać pracy sędziów, ale nawet na trybunach było słychać zdziwienie niektórymi decyzjami. To na pewno było mocno kontrowersyjne spotkanie, tym bardziej, że strzeliliśmy jeszcze dwie inne bramki, które nie zostały uznane. Kończyliśmy zawody w dziewiątkę, a to naprawdę nie był brutalny mecz. W pierwszej połowie potrafiliśmy napierać na przeciwnika i mieliśmy swoje okazje, ale dobrze spisywał się bramkarz. W drugiej części potrafiliśmy zaliczyć kontaktowe trafienie grając w osłabieniu jednak szybko dostaliśmy trzecią bramkę i było po meczu – dodaje szkoleniowiec zespołu z Poniatowej.
Jak zawody ocenia szkoleniowiec żółto-biało-niebieskich? – W pierwszej połowie przeprowadziliśmy kilka fajnych akcji. My też mogliśmy zdobyć więcej niż jednego gola. Cieszy jednak, że byliśmy punktualni w tej fazie finalizacji, Kamil Wędrocha potrafił znaleźć się w polu karnym – wyjaśnia Artur Bożyk.
Obie drużyny mają teraz po 22 punkty i obecnie o sześć „oczek” wyprzedzają szóstego Powiślaka. A do zakończenia rundy zasadniczej pozostało jeszcze sześć kolejek. Beniaminek „wykartkował” się na następne spotkanie, a czego go właśnie arcyważny mecz z rywalem z Końskowoli. Motor II podejmie niżej notowane Orlęta Łuków.
Motor II Lublin – Stal Poniatowa 3:1 (1:0)
Bramki: Wędrocha (3, 73, 84) – Baran (78).
Motor II: Budzyński – Nowakowicz (70 Skorek), Skowronek (89 Nowak), Frąckowiak, Pytka, G. Nasalski, Kryvolapov, Bednarczyk, Świeciński, Baryła (67 Zawadzki), Wędrocha.
Stal: Szczucki, Wlizło (84 Tkaczyk), Ścibior, Hurenko, Gąsiorowski, Poleszak, Nikołaj, Skrzypek, Filipczuk (66 Juchna), Kaczmarek (75 Parada), Wrzyszcz (59 Baran).
Czerwone kartki: Hurenko (Stal, 70 min, za drugą żółtą), Gąsiorowski (Stal, 76 min, za drugą żółtą).