Przed tygodniem piłkarze Łukasza Gieresza wyraźnie nie mieli swojego dnia w Lubartowie. Lewart zatrzymał Michała Zubera i Jakuba Prylińskiego i niespodziewanie wygrał 2:0. W sobotę Świdniczanka szybko podniosła się po pierwszej porażce w sezonie. A złość po ostatnim meczu wyładowała na drużynie Powiślaka, którą rozbiła aż 7:1.
Już w siódmej minucie gospodarze stanęli przed świetną szansę na pierwszego gola. Kamil Przychodzień w swoim polu karnym wpadł na Prylińskiego i sędzia nie miał wyjścia, jak wskazać na „wapno”. A z 11 metrów nie pomylił się Zuber. Gospodarze długo się jednak nie cieszyli.
Nie minął kwadrans, a ponownie był remis. I trzeba przyznać, że Przychodzień zrehabilitował się za sprokurowanie karnego. Przejął piłkę w polu karnym rywali po nieporozumieniu między dwójką defensorów i uderzył na bramkę. Paweł Socha odbił futbolówkę jednak ta trafiła pod nogi Jarosława Milcza. A były napastnik Świdniczanki zdobył gola, chociaż odrobinę pomógł mu rykoszet od Mateusza Pielacha.
Piłkarze trenera Gieresza sprezentowali rywalom bramkę, ale wcale nie załamali się takim obrotem sprawy. Szybko odzyskali prowadzenie za sprawą duetu swoich najlepszych strzelców. Zuber podawał jeszcze ze swojej połowy do uciekającego obrońcy Prylińskiego, ten minął bramkarza i wpakował piłkę do „pustaka”. Jeszcze przed przerwą z prawej strony dobrze zagrał Dawid Skoczylas, a jeszcze lepiej uderzył Klaudiusz Sypeń, który od razu bez przyjęcia przymierzył do siatki po ziemi na 3:1.
Jeżeli po przerwie goście marzyli jeszcze o tym, że powalczą w Świdniku, to już w 50 minucie musieli o tym zapomnieć. Sypeń posłał kapitalnie podanie w szesnastkę przyjezdnych, a Mikołaj Nawrocki z powietrza huknął na 4:1. I w tym momencie kibice obu ekip mogli sobie już zadawać tylko jedno pytanie: z jakim bagażem do domu będą wracali zawodnicy z Końskowoli?
Skończyło się na siedmiu golach. Tuż po godzinie gry piłka szczęśliwie spadła pod nogi Zubera w polu karnym, a ten wiedział już co z nią zrobić, bo technicznym strzałem przymierzył tuż przy słupku. W końcówce rezerwowy Łukasz Strug najpierw sam wywalczył karnego, a później go wykorzystał. Ostre strzelanie zakończył ten, który otworzył wynik, czyli Zuber.
– Nie ma co ukrywać, że popełniliśmy błąd przy golu na 1:1. Nie wpłynęło to jednak na morale zespołu. Dalej graliśmy swoje i z dużą łatwością dochodziliśmy do kolejnych sytuacji. Można powiedzieć, że mieliśmy ten mecz pod kontrolą od początku do końca, nawet mimo tego jednego błędu. Michał Zuber miał zdecydowanie bardzo dobry dzień. Strzelił trzy bramki, a do tego asystował, był najlepszy na boisku i na pewno mocno na to zapracował – mówi Łukasz Gieresz, trener „Świdni”.
Świdniczanka Świdnik – Powiślak Końskowola 7:1 (3:1)
Bramki: Zuber (7-z karnego, 64, 88), Pryliński (21), Sypeń (38), Nawrocki (50), Strug (84-z karnego) – Milcz (14).
Świdniczanka: Socha – Pielach, Kanarek, Koźlik, Nawrocki (85 Greniuk), Skoczylas (75 Strug), Szymala (78 Kowalski), Kutyła, Sypeń (87 Łopuszyński), Zuber, Pryliński (65 Kotowicz).
Powiślak: Zagórski – Misiurek (61 Kośka), Gede, Kursa, Przychodzień, Piasek (61 Stępień), Zdunek, Sułek, Drzazga (61 Gontarz), Warecki (46 Bernat), Milcz.