Lider grupy pierwszej zrobił swoje. Huragan Międzyrzec Podlaski pokonał w sobotę Orlęta Łuków 2:0. Nie był to wielki mecz drużyny Damiana Panka, ale na tym etapie sezonu liczą się przede wszystkim punkty.
Pierwszy gol padł w 23 minucie. Co ciekawe, atakowali gospodarze. Wielkiego zagrożenia nie było, ale akcja zakończyła się wybiciem jednego z obrońców gości na „uwolnienie”. To dalekie zagranie od razu otworzyło jednak drogę do bramki, bo w sytuacji jeden na jeden Patryk Pakuła z dziecinną łatwością ograł Adriana Czerskiego. Po chwili z ostrego kąta idealnie przymierzył do siatki.
Orlęta powinny doprowadzić do wyrównania. Aleks Kaliński znalazł się w bardzo dobrej sytuacji, ale zabrakło mu zimnej krwi i nie trafił nawet w bramkę. A to zemściło się w samej końcówce pierwszej odsłony. Paweł Komar dośrodkował z rzutu rożnego, a Łukasz Mirończuk zamknął akcję celnym strzałem głową. I tym samym ustalił rezultat na 0:2.
W drugiej odsłonie to Huragan był bliższy kolejnych goli niż gospodarze trafienia kontaktowego. Pudłowali jednak: Paweł Radziszewski i Pakuła. Goście pilnowali jednak wyniku i bez większych problemów dopisali do swojego konta kolejne trzy punkty.
– Szybko strzeliliśmy bramki i szybko chcemy zapomnieć o tym meczu – mówi Damian Panek. – Boisko było naprawdę super przygotowane, jak na tę porę roku. Chcieliśmy jednak grać, jak najprostszymi środkami. Nie liczył się dla nas styl, tylko zwycięstwo. Rywale postawili nam wysokie wymagania. Grali ambitnie i twardo. Było jednak dużo chaosu, fauli i stałych fragmentów. Byliśmy przygotowani właśnie na taki scenariusz. W wygranej pomogły nam szybkie gole i cieszymy się z punktów. Styl był jednak daleki od tego, co chcielibyśmy widzieć – dodaje szkoleniowiec zespołu z Międzyrzeca Podlaskiego.
Trudno cieszyć się z porażki, ale mimo braku punktów ekipa z Łukowa naprawdę pokazała się z dobrej strony i nie musi się wstydzić swojego występu w starciu z liderem.
– Powalczyliśmy i można powiedzieć, że stawiliśmy czoła bardzo dobrej drużynie. Myślę, że nikt nie byłby pokrzywdzony gdyby to spotkanie zakończyło się remisem. Nie mamy się jednak czego wstydzić, a chłopakom należą się pochwały. Mamy naprawdę młody zespół, a dla niektórych to było pierwsze spotkanie z czwartą ligą i na pewno w kilku sytuacjach zabrakło zimnej krwi. Nie zwalamy jednak winy na nikogo, bo takie rzeczy się zdarzają i walczymy dalej – wyjaśnia Maciej Syga, asystent Dariusza Solnicy.
Orlęta Łuków – Huragan Międzyrzec Podlaski 0:2 (0:1)
Bramki: Pakula (23), Mirończuk (45).
Orlęta: Kuźma – Machniak, Czerski, Rybka, Jaworski, Kaliński (63 Kurowski), Jemioł (63 Grochowski), Lipiński. Sowisz, Szustek, Siemieniuk.
Huragan: Czarnecki – Weręgowski (69 Grochowski), Olszewski, Mirończuk, Komar (53 Panasiuk), Korgol (90 Sz. Łukanowski), H. Łukanowski (90 Kania), Krolczuk, Siwek (59 Waniowski), Radziszewski, Pakuła.
Żółte kartki: Rybka, Jemioł, Kurowski – Panasiuk.
Sędziował: Patryk Zielant (Biała Podlaska).