Było trochę zamieszania w sprawie meczu w Piotrowicach. POM Iskra i Lublinianka wolały odrobić zaległości dopiero wiosną, ale ostatecznie wybiegły na boisko jeszcze w grudniu. Warunki były dalekie od idealnych, a spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem. A skoro drużyna Zbigniewa Wójcika od kilkunastu dni już wspólnie nie trenowała, to ten punkt na pewno musi ich cieszyć.
Od pierwszego gwizdka groźniejsi byli goście. Aktywni z przodu byli: Karol Kalita, czy Michał Paluch. W 20 minucie wydawało się, że ekipa z Lublina będzie miała karnego. Po strzale głową Dominika Ptaszyńskiego piłkę ręką tuż przed linią bramkową zatrzymał Michał Orłowski. O dziwo arbiter nie użył jednak gwizdka i nakazał grać dalej.
Później inicjatywa nadal była po stronie lublinian, którzy mieli jednak problem z wykończeniem swoich akcji. A w 36 minucie o mały włos to POM nie objął prowadzenia. Kamil Szabłowski zdecydował się na uderzenie tuż zza pola karnego, ale trafił w słupek.
W końcówce dwie szanse miał Paluch. Najpierw huknął prosto w bramkarza rywali, a następnie po jego wrzutce znowu gracz miejscowych zagrał ręką w swojej szesnastce. Ponownie sędzia nie dopatrzył się jednak nieprzepisowego zagrania.
W drugiej części spotkania szalę na swoją stronę mogli przechylić jedni, mogli i drudzy. Po godzinie gry wymiana podań pomiędzy Dawidem Pożakiem, a Paluchem skończyła się niecelnym strzałem tego drugiego. A po chwili Ptaszyński zablokował w groźnej sytuacji strzał Jakuba Barana. Niedługo później Kacper Berbecki odbił piłkę pod nogi Grzegorza Fularskiego, ale pomocnik Lublinianki nie skorzystał z okazji i uderzył obok słupka.
W końcówce nic się już nie zmieniło i obie ekipy dopisały do swojego konta po punkcie. A remis pomógł piłkarzom Zbigniewa Wójcika wskoczyć na szóste miejsce w tabeli.
– Co można powiedzieć? Na pewno to nie przypominało meczu piłkarskiego. Boisko było zmrożone, a zawodnicy ledwo utrzymywali się na nogach. Dobrze, że obyło się bez kontuzji. Gry w piłkę też jednak za wiele nie było. Obie drużyny musiały się jedynie uciekać do najprostszych środków – wyjaśnia Robert Chmura, trener ekipy z Wieniawy.
I dodaje, że jego drużyna ma niedosyt. – Mieliśmy kilka sytuacji, jak w każdym spotkaniu. Były też kontrowersyjne decyzje sędziów, bo rywale dwa razy zagrywali ręką w swoim polu karnym, ale nie dostaliśmy rzutu karnego. Pierwszy raz zdarzyło mi się grać w czwartej lidze mecz w grudniu. Na tym poziomie infrastruktura kompletnie nie jest do tego przygotowana. Może jeszcze gdyby nie było w nocy mrozu? Jak wyszliśmy na murawę przed meczem, to zastanawialiśmy się z trenerem gospodarzy, czy to ma jakiś sens. Trzeba było jednak zagrać, więc zagraliśmy i mamy punkt. A teraz szykujemy się już do drugiej rundy – dodaje szkoleniowiec Lublinianki.
Zadowoleni są także gospodarze. I trudno się dziwić, bo przerwę w rozgrywkach przezimują na szóstej pozycji. – Wiadomo, że jest jeszcze daleko do końca, bo zostały cztery kolejki. Szóste miejsce, to jednak dobry wynik. Jeżeli chodzi o sam mecz, to graliśmy na bardzo trudnym boisku, bardziej na betonie niż na murawie. Trzeba oddać jednym i drugim, że w takich warunkach zostawili mnóstwo zdrowia na boisku. Wiadomo, że rywale próbowali kreować grę i byli groźni przy stałych fragmentach. My kilka razy wychodziliśmy jednak z dobrymi kontrami i niewiele zabrakło w dwóch sytuacjach. Z remisu i tak jesteśmy jednak zadowoleni – zapewnia Zbigniew Wójcik.
POM Iskra Piotrowice – Lublinianka Lublin 0:0
POM: Berbecki – Orłowski, Oroń, Kutyła, Jarosz, Lenkiewicz, Jurko, Pusiak (75 Czarnecki), Szabłowski (68 Skotnicki), Baran, Barwiak (71 Drozd).
Lublinianka: Krajewski – Jakimiński (61 Rasiński), Ptaszyński, Futa, Niegowski, Fularski, Banachiewicz, Kalita, Pożak (86 Wadowski), Makowski (71 Miśkiewicz), Paluch.
Sędziował: Przemysław Golonka (Lublin).