Mecz na szczycie grupy mistrzowskiej dla Świdniczanki. Drużyna Łukasza Gieresza pokonała na wyjeździe Tomasovię 2:0. Efekt? Lider tabeli ma już sześć punktów przewagi nad niedzielnym rywalem.
Przed spotkaniem obie ekipy przekonywały, że bez względu na wynik, mecz w Tomaszowie Lubelskim o niczym jeszcze nie przesądza. Wiadomo, że do rozegrania pozostaje osiem kolejek, ale jednak „Świdnia” ma teraz nie tylko solidną zaliczkę nad najgroźniejszym przeciwnikiem w walce o awans do III ligi, ale i rewanż z tym zespołem na swoim boisku.
Zawody lepiej rozpoczęły się dla przyjezdnych. Już w dziewiątej minucie z rzutu wolnego, z około 30 metrów huknął Arkadiusz Bednarczyk. Bramkarz Tomasovii odbił piłkę, ale do Michała Koźlika, który otworzył wynik zawodów. W 22 minucie, z powodu kontuzji pleców boisko musiał opuścić Dawid Wójcik. Goście nie chcieli ryzykować poważniejszego urazu i do gry wszedł Mikołaj Nawrocki. Kolejne fragmenty? Obu ekipom ciężko było skonstruować jakąś ofensywną akcję, bo stan murawy pozostawiał wiele do życzenia. Na boisku rządził przypadek, a grać trzeba było bardzo prostymi środkami.
Lider utrzymał prowadzenie do przerwy, a po zmianie stron na pewno był bliżej drugiego gola. Tomasovia stwarzała zagrożenie przede wszystkim po stałych fragmentach gry. Kilka razy pod bramką Pawła Sochy porządnie się „zakotłowało”. Raz golkipera wyręczył Mateusz Pielach, który wybił piłkę z linii. Głową uderzał w tej sytuacji Szczepan Popko. Mecz mógł zamknąć przede wszystkim Nawrocki, który dwa razy znalazł się w dogodnych sytuacjach. W obu świetnie zachował się jednak golkiper miejscowych.
W końcówce Świdniczanka jednak zadała drugi cios i miała trochę więcej spokoju w końcówce. Michał Paluch poradził sobie z dwoma obrońcami, a akcję zakończył celnym strzałem do siatki. Przy okazji zapewnił swojej drużynie ważne trzy punkty. W następnej kolejce do Świdnika przyjedzie kolejna z czołowych ekip grupy mistrzowskiej – Start Krasnystaw.
OPINIE PO MECZU
Łukasz Gieresz (trener Świdniczanki)
– Szczerze mówiąc to niespecjalnie był mecz piłki nożnej. Raczej przypominał zapasy. Kiepski stan murawy spowodował, że na boisku rządził przypadek, ale szczęście było po naszej stronie. Pewnie w grupie mistrzowskiej jeszcze kilka takich spotkań nas czeka. Ja wolałbym, żeby rozstrzygające były walory piłkarskie. Takie mecze też trzeba umieć jednak wygrywać i my to pokazaliśmy. Uważam, że zasłużenie wywalczyliśmy trzy punkty, chociaż w tym starciu na szczycie czwartej ligi za dużo piłki w piłce nie było. Nie zmieniam też zdania, jeżeli chodzi o końcówkę sezonu. Do rozegrania jest osiem kolejek i 24 punkty do zdobycia. Dlatego wszystko może się jeszcze wydarzyć, a my podchodzimy do każdego kolejnego pojedynku po kolei i nie wybiegamy za bardzo w przyszłość.
Ireneusz Baran (drugi trener Tomasovii)
– Trzeba przyznać, że przeciwnik był bardziej konkretny, w tym co robił i prezentował na boisku. Uważam jednak, że my też mieliśmy swoje szanse. Ogólnie wygrał zespół, który był lepszy i mocniejszy kadrowo. Ogólnie nie mieliśmy „setek”, ale i tak w drugiej połowie mogliśmy doprowadzić do wyrównania. Strzelał głową Szczepan Popko, a jeden z obrońców wybił piłkę z pustej bramki. Stan murawy? Nie ma co ukrywać, że nasza główna płyta jest w remoncie i gramy na bocznym boisku, a to jednak nie jest w najlepszym stanie.
Tomasovia Tomaszów Lubelski – Świdniczanka Świdnik 0:2 (0:1)
Bramka: Koźlik (9), Paluch (81).
Tomasovia: Dehtiar – Przytuła, Piatnoczka, Popko, Avdieiev, Lis (85 Baran), Słotwiński, Żerucha (60 Białek), Szuta, Wojtowicz (70 Krosman), Smoła.
Świdniczanka: Socha – Kanarek, Koźlik, Pielach, Bednarczyk, Kutyła (70 Szymala), Wójcik (22 Nawrocki), Skoczylas (83 Ptaszyński), Sikora, Zuber, Paluch (89 Strug).
Żółte kartki: Słotwiński, Smoła, Szuta, Krosman, Popko, Dehtiar, Avdieiev – Kutyła, Szymala, Nawrocki.
Sędziował: Dariusz Harko (Chełm). Widzów: 550.