Piłkarze Mirosława Kosowskiego w pierwszych siedmiu meczach grupy spadkowej zanotowali: trzy remisy i cztery remisy. W sobotę musieli się jednak pogodzić z pierwszą od kilku tygodni porażką. Lepszy okazał się Gryf Gmina Zamość, który wygrał z Włodawianką 3:2. I ma już dziewięć punktów przewagi nad strefą spadkową.
Goście przystąpili do meczu osłabieni brakiem kilku ważnych zawodników. Na dodatek już w 30 minucie boisko musiał opuścić Emin Safikhanov, który niedawno w meczu z Bratem Cukrownikiem zdobył aż osiem goli. Podopieczni trenera Kosowskiego mieli swoje sytuacje, ale nie potrafili ich zamienić na gole.
Zresztą nie dość, że sami nie grzeszyli skutecznością, to tuż przed przerwą Kamil Woźniak dał prowadzenie gospodarzom. Jeżeli piłkarze z Włodawy po przerwie chcieli odwrócić jeszcze losy spotkania, to szybko wpadli w dużo większe tarapaty. I to na własne życzenie. Najpierw sprokurowali rzut karny, którego wywalczył Damian Baran, a na drugiego gola zamienił Sebastian Magryta. 180 sekund później Damian Dołba skorzystał z prezentu od obrońcy i w 53 minucie strzelił na 3:0.
W tym momencie wydawało się, że jest po zawodach. Włodawianka jeszcze jednak powalczyła. Wystarczył kwadrans i już zrobiło się tylko 3:2. A na listę strzelców wpisali się: Andrij Yampol i Piotr Świeca. To jednak wszystko, na co przyjezdnych było stać w sobotę na boisku w Zawadzie.
– Niestety, w końcówce rywale się cofnęli i nie byliśmy już w stanie nic zdziałać. Nie było nawet z czego strzelić na 3:3. Na początku graliśmy nieźle, ale zmarnowaliśmy swoje sytuacje. A później po serii błędów przegrywali już trzema golami. Jest niedosyt, bo mieliśmy swoje okazje i byliśmy naprawdę groźni, ale popełniliśmy za dużo błędów w obronie. Tracąc trzy bramki nie można myśleć o tym, żeby wywalczyć jakieś punkty – ocenia Mirosław Kosowski, trener klubu z Włodawy.
Ostatnie dni są bardzo udane dla Gryfa. A trenera Sebastiana Luterka musi cieszyć, że jego podopieczni po środowym finale okręgowego Pucharu Polski potrafili wywalczyć punkty także w lidze. A przy okazji przerwać serię dwóch porażek z rzędu.
– We Włodawie pechowo przegraliśmy, dlatego bardzo chcieliśmy się zrewanżować. Udało się po ciężkim meczu. Chwała chłopakom, bo w kościach czuli jeszcze puchar z Huczwą. W środę jedziemy do Lubartowa, w sobotę podejmiemy POM Iskrę, a kilka dni później gramy puchar w Poniatowej. Musimy więc mądrze gospodarować siłami. A zwycięstwo z Włodawianką dedykujemy Bartkowi Klimkowskiemu jako prezent ślubny na nowej drodze życia – mówi na klubowym portalu trener Luterek.
Gryf Gmina Zamość – Włodawianka Włodawa 3:2 (1:0)
Bramki: Woźniak (40), Magryta (51-z karnego), Dołba (53) – Yampol (59), Świeca (67).
Gryf: P. Dobromilski – A. Cymerman, D. Dobromilski, Tomasiak, Magryta (68 P. Cymerman), Woźniak (88 Wołoch), Kierepka, Sałamacha, Baran (75 Żukowski), Szczygieł (31 Dołba, 80 Posikata), Panas.
Włodawianka: Perdun – Mamro, Błaszczuk, Chrześcijanek (85 Manijczuk), Safikhanov (30 Świeca), Naumiuk, Kołaczkowski (77 Mileszczyk), Yampol, Lipski (73 Szady), Pastukh, Borcon.
Sędziował: Jarosław Wieleba (Lublin).