To chyba jeden z bardziej niespodziewanych transferów w zimowym okienku. Marcel Myszka, który ten sezon rozpoczął w Gryfie Gmina Zamość kilka dni temu przeniósł się do występującej na zapleczu ekstraklasy Resovii.
Jeszcze pod koniec listopada obrońca z rocznika 2003 zagrał w Hummel IV lidze przeciwko Igrosowi Krasnobród. A obecnie przebywa w Turcji na obozie razem z pierwszoligową Resovią. Nawet trener Gryfa Sebastian Luterek przyznaje, że nie spodziewał się, że nastolatek tak szybko może opuścić jego drużynę.
– Prowadziłem Marcela jeszcze w AMSPN Hetman Zamość. Od nas poszedł do Legii Warszawa i jeżeli się nie mylę, to spędził tam 4,5 roku – wspomina trener Luterek. – Niestety, kiedy kończył wiek juniora pojawiła się kontuzja, a więcej czasu niż na boisku spędzał w gabinetach lekarskich. Legia chyba jednak trochę pochopnie z niego zrezygnowała. W lecie zgłosił się do mnie i postanowiliśmy, że spróbujemy go odbudować – wyjaśnia szkoleniowiec.
I chyba można już zaryzykować stwierdzenie, że cel udało się osiągnąć i to z nawiązką. – Rzeczywiście, wszystko potoczyło się znacznie szybciej niż się spodziewaliśmy. Marcel wrócił do zdrowia i pokazał, na co go tak naprawdę stać. Na pewno był mocnym punktem naszej drużyny. Myśleliśmy, że przynajmniej do lata zostanie z nami, ale skoro pojawiła się oferta z pierwszej ligi, to nie chcieliśmy stawać mu na drodze. Takie mamy zasady, że nikomu nie będziemy blokować rozwoju. Czy klub też na tym zyskał? O to trzeba pytać prezesa, ale myślę, że nie straciliśmy na tym transferze – uśmiecha się opiekun Gryfa.
W lecie Myszka próbował swoich sił u naszych trzecioligowców. Nie załapał się jednak do składu zarówno Orląt Spomlek Radzyń Podlaski, jak i Chełmianki. I ostatecznie wylądował u trenera, którego doskonale zna. Wystarczyło zaledwie pół roku, żeby szybko się wypromował. W zimie już wcześniej był na testach w trzecioligowym ŁKS Łagów. Pojawiło się także zainteresowanie ze strony naszych klubów: Tomasovii Tomaszów Lubelski, czy Świdniczanki Świdnik.
– Marcel był jednak zdecydowany na transfer do wyższej ligi. Dobrze zaprezentował się na sparingu Resovii i później poszło już szybko, bo teraz przebywa na obozie w Turcji. Mamy kontakt i wiem, że jest zdrowy i zadowolony oraz że ciężko trenuje. Dla klubu z Rzeszowa na pewno jest inwestycją w przyszłość, bo ma jeszcze 2,5 roku grania jako młodzieżowiec. Wierzę, że dostanie swoją szansę – mówi Sebastian Luterek.
A czy ma już na celowniku następcę młodego obrońcy? – W zimie naprawdę ciężko jest znaleźć nowych piłkarzy, bo trzeba rozmawiać nie tylko z zawodnikami, ale i ich klubami. Na pewno nic jednak nie zmieniamy w naszej filozofii. Nadal chcemy stawiać na młodzież – zapewnia szkoleniowiec.