Po wpadce w Różańcu trzy punkty do swojego konta dopisała Świdniczanka. Drużyna Pawła Pranagala pokonała u siebie Gryfa Gmina Zamość 2:0. – Mam nadzieję, że teraz w końcu się już odblokujemy – mówi szkoleniowiec klubu ze Świdnika.
Bohaterem gospodarzy był Piotr Pacek, który zdobył obie bramki. Pierwsza padła w nietypowych okolicznościach. W 33 minucie były zawodnik Włodawianki zdecydował się na dośrodkowanie z rzutu rożnego, a piłka przy pomocy wiatru wylądowała pod poprzeczką. Taka bramka podcina skrzydła. Goście wcale się jednak nie załamali i jeszcze przed przerwą mogli doprowadzić do wyrównania. W polu karnym Świdniczanki zrobił się porządny „kocioł”, a Damian Dołba o mały włos nie wpakował piłki do siatki.
W drugiej połowie wynik długo nie ulegał zmianie, ale w 77 minucie jeden z faworytów do awansu wreszcie mógł odetchnąć. Pacek dostał podanie na skrzydło, wpadł w pole karne i idealnie uderzył po długim rogu. Gryf nie był już w stanie odpowiedzieć i musiał się pogodzić z porażką.
– Na pewno mieliśmy mecz pod kontrolą. Wiadomo, że o każde punkty, czy to zdobyte u siebie, czy na wyjeździe trzeba się mocno postarać. O dziwo uważam, że lepszy mecz zagraliśmy w środę z Gromem. To był zresztą jeden z naszych lepszych występów w tym sezonie. Niestety, nie przywieźliśmy stamtąd żadnego punktu. Byłem naprawdę zadowolony z gry, ale z wyniku już nie. Swoje zrobiły jednak kontrowersyjne decyzje arbitra. Taki jest jednak sport, a ludzie się mylą. W sobotę może nie mieliśmy tylu okazji, ale liczy się, że tym razem dwa razy wpakowaliśmy piłkę do siatki. Liczymy, ze teraz już naprawdę się odblokujemy i z optymizmem patrzymy na kolejne spotkania – ocenia Paweł Pranagal, trener ekipy ze Świdnika.
Drużyna Sebastiana Literka na tygodniu też wybiegła na boisko. I na pewno miała co świętować. W ramach Pucharu Polski wyeliminowała trzecioligową Tomasovię. W sobotę musiała jednak uznać wyższość rywala. – Gospodarze byli skuteczniejsi. My nie graliśmy źle w piłkę, ale wracamy bez punktów. Mieliśmy swoje szanse, ale ich nie wykorzystaliśmy. Taka jest piłka. W środę się cieszyliśmy, a tym razem trzeba przełknąć gorycz porażki. W porównaniu do meczu z Tomasovią za mało agresywnie szliśmy do przodu po odbiorze. Wyciągamy wnioski i szykujemy się do kolejnego ligowego meczu na swoim boisku – mówi trener Luterek na klubowym portalu Gryfa.
Świdniczanka Świdnik – Gryf Gmina Zamość 2:0 (1:0)
Bramki: Pacek (33, 77).
Świdniczanka: Gosik – Kowalski, Duda, Żmuda, Pryimak, Plesz (61 Kopyciński), Szczerba, Zuber, Pacek (85 Kucybała), Mazurek, Milcz (77 Orzędowski).
Gryf: P. Dobromilski – A. Cymerman, D. Dobromilski, Żukowski, Myszka, Panas (77 Klimkowski), Woźniak, Kierepka (85 Tomasiak), Dębicki (46 Baran), Sałamacha (74 Posikata), Dołba.
Żółte kartki: Duda, Żmuda, Plesz, Milcz – Myszka, Baran, Żukowski.
Sędziował: Hubert Chmura (Zamość).