Lewart Lubartów pozostanie liderem tabeli. W sobotę piłkarze Grzegorza Białka musieli się jednak napracować na kolejne trzy punkty w meczu z Kryształem Werbkowice. Kluczowe były dwa gole zdobyte w końcówce pierwszej połowy, która zakończyła się wynikiem 3:1. Po przerwie obie ekipy zaliczyły jeszcze po jednym trafieniu.
Gospodarze otworzyli wynik tuż przed końcem drugiego kwadransa. Paweł Myśliwiecki posłał piłkę z rzutu wolnego na długi słupek, Oskar Gede zgrał ją głową, a Kamil Zieliński uprzedził bramkarza i z bliska trafił na 1:0. Podopieczni Piotra Welcza długo jednak z wyrównaniem nie czekali. Dosłownie kilkadziesiąt sekund później do remisu doprowadził Stanisław Rybka.
I wydawało się, że pierwsza część spotkania zakończyły się rezultatem 1:1. W końcówce znowu we znaki ekipie z Werbkowic dał się jednak Myśliwiecki. Najpierw wygrał pojedynek na boku i dograł do Mateusza Kompanickiego. Ten drugi zakończył akcję strzałem do siatki. W doliczonym czasie gry „Myśliwy” najpierw nie wziął udziału w akcji, bo był na spalonym, a za chwilę rozegrał piłkę z Kompanickim i ostatecznie wyłożył ją do Zielińskiego, który uderzył po długim rogu na 3:1.
Kwadrans po przerwie wystarczył, żeby miejscowi zamknęli spotkanie. Kompanicki strzelił, a ręką zagrał jeden z graczy Kryształu. Efekt? Rzut karny i gol Myśliwieckiego. Goście protestowali, że odległość była niewielka i że to była ręka „nastrzelona”, ale nic nie wskórali u arbitra. W końcówce sami wywalczyli jedenastkę, którą na gola zamienił ponownie Rybka.
– Nie był to jakiś wielki mecz w naszym wykonaniu. Na pewno kluczowe były bramki w końcówce pierwszej połowy, zwłaszcza ta trzecia, po której z rywali zeszło powietrze. Obawialiśmy się trochę tego spotkania, bo mieliśmy problemy kadrowe. Kilku chłopaków nie zagrało, a inni, którzy nie byli w pełni sił pojawili się na boisku. Dlatego cieszą punkty, niepotrzebnie tylko rozluźniliśmy się w końcówce – mówi Grzegorz Białek.
Meczu żałował trener Kryształu. – Zagraliśmy naprawdę dobrą, pierwszą połowę, a przegrywaliśmy 1:3. Mogliśmy się zdecydowanie lepiej zachować w defensywie. Ogólnie walczyliśmy jednak z liderem, jak równy z równym. Na pewno nie było tak, że Lewart nas zdominował. Szkoda tego karnego, bo to była nabita ręka, praktycznie z metra. Po przerwie szukaliśmy kontaktu, ale ta czwarta bramka podcięła nam skrzydła – wyjaśnia Piotr Welcz.
Lewart Lubartów – Kryształ Werbkowice 4:2 (3:1)
Bramki: Zieliński (29, 45+1), Kompanicki (44), Myśliwiecki (60-z karnego) – Rybka (31, 87-z karnego).
Lewart: Podleśny – Plesz, Niewęgłowski (75 Sulowski), Majewski, Wdowicz, Kompanicki (88 Stępień), Wójcik, Gede, Zieliński (78 Pęksa), Myśliwiecki (78 Aftyka), Żelisko (88 Paluch).
Kryształ: Rojek – Michalak, M. Zieliński, B. Zieliński, Niewiński, Rybka, Pędlowski (75 Wójtowicz), Buczek, Kucybała, Welman, Wojciechowski
Czerwona kartka: Plesz (Lewart, 85 min, za drugą żółtą).