Rozmowa z Grzegorzem Białkiem, trenerem Lewartu Lubartów
- Gratulacje, w Międzyrzecu Podlaskim zrobiliście swoje i na kolejkę przed końcem sezonu zapewniliście sobie awans do III ligi. To było bardziej nerwowe spotkanie niż kilka poprzednich?
– Dziękuję. Rzeczywiście, tym razem było widać presję i to po obu drużynach. Cele były różne, bo my mogliśmy zapewnić sobie awans, a gdyby wygrał Huragan, to miałby pewne utrzymanie. Dlatego w pierwszej połowie było widać sporo nerwowości. Mieliśmy swoje sytuacje, ale ciągle czegoś nam brakowało. Mateusz Kompanicki trafił w słupek, Kamil Zieliński w poprzeczkę, a Paweł Myśliwiecki czy Łukasz Najda spóźnili się z zamknięciem akcji.
- Do przerwy było 0:0, a o czym rozmawialiście w szatni?
– Mówiłem chłopakom w przerwie, że jak strzelimy pierwszą bramkę, to wszystko się uspokoi. I tak było. Trzeba jednak przyznać, że na początku drugiej połowy, to Huragan miał swoją okazję. Najpierw my nie strzeliliśmy, a konkretnie Mateusz Kompanicki. Gra przeniosła się pod drugą bramkę. I gospodarze wypracowali sobie praktycznie jedną, jedyną szansę w meczu. Akcja skrzydłem i po dobrym dośrodkowaniu strzał z 11 metrów, ale nad poprzeczką. W 54 minucie ciśnienie z nas zeszło. Strzeliliśmy na 1:0, a w zasadzie jeden z rywali nas wyręczył. Od tego momentu graliśmy już zdecydowanie lepiej. W poprzednich meczach mimo presji potrafiliśmy grać na luzie, strzelaliśmy sporo goli i wygrywaliśmy bardzo pewnie. Tutaj nerwy zrobiło swoje. Po otwarciu wyniku poszło już z góry. Na 2:0 podwyższył Krystian Żelisko, a w końcówce wynik ustalił Paweł Myśliwiecki.
- Po cichu szykowaliście się już na świętowanie w minioną środę…
– To prawda, wtedy się nie udało, ale tym razem też byliśmy gotowi. Od razu po meczu pojawił się szampan i specjalnie koszulki z okazji awansu. Bardzo się cieszymy, bo uważam, że zasłużyliśmy na pierwsze miejsce.
- Po jesieni byliście na najniższym stopniu podium, ale wiosną Lewart był zdecydowanie najlepszą drużyną…
– To prawda, ale ja powtarzam, że nie byłoby tej dobrej wiosny, gdyby nie równie udana jesień. Byliśmy na trzecim miejscu, ale mieliśmy tylko punkt straty do Janowianki i Stali Kraśnik. Dlatego cały sezon trzeba uznać za udany. W zimie przeprowadziliśmy dobre transfery i wzmocniliśmy zespół, nie ma co do tego wątpliwości. Dodatkowo wykonaliśmy kawał pracy. Wiosna pokazała, że jesteśmy najlepsi. Mamy najmniej straconych goli i po Janowiance najwięcej strzelonych. Można jednak powiedzieć, że zaczęliśmy przygotowywać drużynę pod ten sukces już dwa lata temu i że od dwóch lat na niego pracowaliśmy. Sukcesywnie się wzmacnialiśmy i powstał naprawdę dobry zespół.
- Co teraz? Kiedy rozmowy na temat kadry w III lidze?
– Do tej pory ich nie było, bo czekaliśmy na awans. Nie było sensu rozmawiać skoro nie było pewności, że zagramy klasę rozgrywkową wyżej. A skoro mamy już promocję, to od poniedziałku siadamy i szukamy wzmocnień. Nie ma co ukrywać, że potrzebujemy transferów na trzecią ligę. Wszyscy w klubie zdają sobie z tego sprawę.
- Tym razem pewnie chcielibyście na dłużej zostać w III lidze?
– Zdecydowanie, nie ma sensu awansować tylko na chwilę. Chcemy zbudować taką drużynę, która zagwarantuje nam utrzymanie. Uważam, że trzon zespołu jest bardzo solidny. Ci, którzy są mają jakość i na pewno spełniają warunki trzecioligowe. Potrzebujemy za to szerszej kadry, bo jest nas za mało. Złapaliśmy stabilizację finansową i chociaż zdajemy sobie sprawę, że nie będziemy krezusami w III lidze, to wierzę, że sobie poradzimy.
- A czy wszyscy doświadczeni zawodnicy zostaną w zespole?
– W zasadzie jeszcze nie rozmawialiśmy, ale wszyscy mieliśmy ten sam cel, którym był awans. Udało się, wszyscy właśnie po to przychodzili do Lubartowa, więc nie wyobrażam sobie, żeby ktoś miał teraz odchodzić.