W środę dowiemy się kto w tym sezonie zdobędzie Puchar Polski. W wojewódzkim finale Hetman Zamość podejmuje Chełmiankę (godz. 17.30)
Obie drużyny w półfinałach nie były faworytami, ale potrafiły sprawić niespodzianki. Większą chyba jednak drużyna Artura Bożyka, która rozbiła Motor Lublin na stadionie przy Al. Zygmuntowskich aż 4:0. Z kolei zamościanie poradzili sobie z grającymi klasę rozgrywkową wyżej Orlętami Spomlek Radzyń Podlaski (1:0).
Hetman już od dawna wie, że za kilka miesięcy będzie rywalizował w III lidze. Mimo to w ostatnich tygodniach Mateusz Olszak i spółka nie zwalniają tempa. Przydarzyła im się wpadka w meczu z Górnikiem II Łęczna, ale od tamtej pory wygrali trzy razy z rzędu, chociażby 12:0 z Huczwą Tyszowce. A w weekend ograli Polesie Kock 3:1, chociaż jeszcze w 71 minucie przegrywali.
– Byliśmy lepsi i dobrze weszliśmy w mecz, ale nie potrafiliśmy udokumentować przewagi żadnym golem – ocenia Jacek Ziarkowski, trener mistrza IV ligi. I dodaje, że w środę spodziewa się trudnej przeprawy. – Chełmianka to zespół, z którym nigdy nie gra się łatwo. Mam nadzieję, że zadowoleni będą przede wszystkim kibice i że obie drużyny stworzą ciekawe widowisko. Spotkanie będzie na styku, a wygra ten, kto szybciej przystosuje się do warunków panujących na boisku. My jednak gramy u siebie, a skoro to już finisz sezonu, to będzie można pójść na maksa – wyjaśnia szkoleniowiec ekipy z Zamościa.
W jego zespole nie zagrają: Paweł Myśliwiecki i raczej Rafał Turczyn. Pierwszy po kontuzji stawu skokowego ma pauzować od czterech do sześciu tygodni. Drugi ma problem z mięśniem dwugłowym. Nie wiadomo jeszcze co z Dawidem Skoczylasem. „Skoczi” ostatnio, w Kocku pojawił się na boisku około 60 minuty. – Dawid wrócił do gry, ale jeszcze zobaczymy, jak zareaguje na ten powrót, dlatego w najbliższych dniach okaże się, czy będzie do dyspozycji na środę – wyjaśnia „Ziaro”.
Chełmianka w sobotę zakończyła sezon w III lidze. Tym razem na 12 miejscu w tabeli. Powinna być przynajmniej „oczko” wyżej, bo mimo dobrej gry i wielu sytuacji przegrała ostatni mecz w Sandomierzu 0:1. Może jednak wszystko co najlepsze biało-zieloni zostawili na finał?
– Cały czas musimy pracować nad fazą finalizacji naszych akcji. Z tworzeniem sytuacji nie mamy problemu, gorzej z zachowaniem zimnej krwi pod bramką przeciwnika – przyznaje Artur Bożyk, szkoleniowiec klubu z Chełma. – Mamy też swoje problemy kadrowe i na pewno będziemy sobie musieli radzić bez podstawowych zawodników. Tak samo było jednak w Sandomierzu, wiec damy radę. Hetman to bardzo doświadczony zespół, który ma w składzie wielu graczy z przeszłością w wyższych ligach. Dodatkowo ma też atut swojego boiska. Mimo wszystko my też chcemy zakończyć sezon pozytywnym akcentem – dodaje trener trzecioligowca.