Końcowy wynik wskazuje na to, że Huczwa stoczyła z rezerwami Górnika wyrównany bój. To jednak nie do końca prawda. Pio pierwszej połowie spotkanie powinno być rozstrzygnięte. Ekipa z Łęcznej prowadziła jednak „tylko” 2:0. A po przerwie obraz gry uległ zdecydowanej zmianie. Ostatecznie gospodarze musieli się jednak pogodzić z porażką 1:2
Pierwsza połowa, to dominacja Górnika i niezliczona ilość sytuacji zielono-czarnych. Wynik w 10 minucie otworzył Karol Turek, ale później fatalnie pudłowali: Patryk Orysz, Piotr Pacek, Bartłomiej Kukułowicz, czy Turek. Gospodarzy ratował słupek, poprzeczka i fatalna skuteczność podopiecznych trenera Fiedenia. Nawet w sytuacji dwóch na bramkarza. W 35 minucie Orysz się zrehabilitował i trafił na 0:2. Wydawało się, że nic złego Górnika na boisku beniaminka już nie spotka.
Tymczasem w drugiej połowie przyjezdni rozegrali zupełnie inny mecz. W zasadzie nie stworzyli sobie już klarownej sytuacji pod bramką przeciwnika. A w 62 minucie pozyskany w lecie z Hetmana Zamość Patryk Miedźwiedź zaliczył kontaktowe trafienie. Na boisku leżał wtedy Kamil Pajnowski, który niedługo później z powodu kontuzji musiał opuścić murawę.
I zielono-czarni znaleźli się w poważnych tarapatach. Było mnóstwo wrzutek w pole karne przyjezdnych, kilka razy w szesnastce zrobił się też porządny kocioł. Do samego końca łęcznianie musieli drżeć o wynik. W końcówce Huczwa mogła wyrównać, bo źle pod swoją bramką zachował się debiutujący Dawid Jakubczak, który sprokurował rzut karny. Piłkę na 11 metrze ustawił Michajło Kaznocha, ale nie zdołał pokonać Patryka Rojka. Mimo trudnych chwil piłkarze trenera Fiedenia dowieźli korzystny wynik do końca spotkania.
– To był dziwny mecz. Po 20 minutach powinno być po zawodach. Z łatwością stwarzaliśmy kolejne sytuacje, praktycznie jedna za drugą, ale fatalnie pudłowaliśmy. Powinno być 0:5 – przekonuje opiekun Górnika II. – W drugiej połowie wszystko się zmieniło. Graliśmy źle, mentalnie jak dzieci, a nie profesjonalni piłkarze. Dobrze bronił jednak Patryk Rojek i udało się wygrać. Mamy jednak dwóch rannych, bo Kamil Pajnowski ma problem z mięśniem dwugłowym, a Patryk Orysz złamał rękę w nadgarstku – dodaje trener Fiedeń.
Niewykorzystanej jedenastki żałują piłkarze beniaminka. – No cóż, trzeba będzie poszukać punktów w innych meczach. Szkoda, bo mieliśmy doskonałą okazję, żeby wyrównać. Na pewno plusem jest jednak fakt, że po słabej pierwszej połowie po przerwie drużyna pokazała się z dobrej strony – wyjaśnia kierownik miejscowych Janusz Zarębski.
Huczwa Tyszowce – Górnik II Łęczna 1:2 (0:2)
Bramki: Miedźwiedź (62) – Turek (10), Orysz (35).
Huczwa: Joniec – Kwarciany, Anioł, Materna, Okalski (46 Miedźwiedź), Bukowski, Denkiewicz, Droździel (70 Skóra, 87 Płotnikiewicz), Sioma (70 Dworak), Kaznokha, Ziółkowski,
Górnik II: P. Rojek – J. Rojek, Olszewski, Pajnowski (63 Jakubczak), Kukułowicz, Czogała, Przybycień, Pacek, Turek, Orysz (90 Stachański), Świeca (88 Grzelak).
Żółte kartki: Okalski, Kwarciany – Przybycień, Orysz.
Sędziował: Arkadiusz Nestorowicz (Biała Podlaska). Widzów: 150.