Lewart wywalczył na trudnym terenie w Werbkowicach trzy punkty po wygranej 2:1. Sukces przyjezdni osiągnęli jednak w kontrowersyjnych okolicznościach
Już w 10 minucie goście wyszli na prowadzenie. W pole karne centrował Mateusz Filipczuk, a obrońcy kiepsko wybili piłkę, bo ta spadła pod nogi Grzegorza Fularskiego. „Fular” nie namyślając się długo uderzył do siatki z powietrza.
O dziwo, otwarcie wyniku wcale nie podziałało dobrze na Lewart. Przyjezdni oddali inicjatywę i szybko znaleźli się w sporych tarapatach. Adriana Parzyszka najpierw ratował słupek, niedługo później golkiper już sam musiał się wykazać. Ale w 28 minucie nic już nie stanęło na przeszkodzie ekipie z Werbkowic. Adrian Wołoch doprowadził do wyrównania pakując piłkę do siatki z najbliższej odległości.
Do przerwy kolejnych goli już nie było, ale w drugiej odsłonie groźniejsi byli gospodarze. Piłkarze Piotra Welcza nie pierwszy raz mieli jednak kiepsko ustawione celowniki. A to zemściło się w samej końcówce. Centra z lewej strony boiska, zgranie głową z prawej, a z najbliższej odległości do siatki futbolówkę wepchnął Michał Budzyński.
Od razu pojawiły się jednak wątpliwości, czy bramka została zdobyta prawidłowo. Główny sędzia najpierw zaliczył to trafienie, ale boczny sygnalizował pozycję spaloną. Po naradzie arbitrów ekipa z Lubartowa jednak mogła świętować zdobycie trzech punktów.
– Moim zdaniem nie było mowy o spalonym, ale wszystko trzeba będzie obejrzeć dokładnie na wideo – mówi Łukasz Mierzejewski – trener gości. – Wydawało się, że od początku mamy wszystko pod kontrolą, ale po strzeleniu bramki zupełnie stanęliśmy. Kryształ miał inicjatywę, wyrównał, a później mógł strzelić drugiego gola. To my byliśmy jednak skuteczniejsi. I bardzo się cieszymy, bo Werbkowice to trudny teren – dodaje popularny „Mierzej”.
Zupełnie inne zdanie na temat spornej sytuacji z rzutem karnym miał opiekun gospodarzy. – To jest jakaś farsa – grzmiał po meczu trener Piotr Welcz. – Najpierw był gol, później nie i znowu po dwóch minutach konsultacji sędziowie przyznali rywalom bramkę, która zdecydowała o ich zwycięstwie. Lewart był słabszy od nas, a ta decyzja sędziów zaważyła o naszej porażce. Owszem, po raz kolejny zabrakło nam także skuteczności, bo mieliśmy sporo dobrych sytuacji na gole – dodawał szkoleniowiec gospodarzy.
Kryształ Werbkowice – Lewart Lubartów 1:2 (1:1)
Bramki: A. Wołoch (28) – Fularski (10), Budzyńśki (80).
Kryształ: Filipczuk – Wójtowicz, Alochin, Śmiałko, Luterek (75 Tucki), Reszczyński, Mazur (60 Nieradko), Rybka, Jabłoński (78 Musiał), Warecki, A. Wołoch (65 Pakuła).
Lewart: Parzyszek – Wankiewicz, Budzyński, Michna, Iskierka (46 Najda), Pokrywka, Majewski (90 Golda), Filipczuk (46 A. Pikul), D. Pikul (78 Muzyka), Fularski, Bujak (58 Mitura).
Żółte kartki: Mazur – Pokrywka.
Sędziował: Arkadiusz Wróbel (Lublin). Widzów: 250.