Kilka dni temu pojawiły się informacje, że Kryształ Werbkowice w przyszłym roku będzie dysponował dużo mniejszym budżetem. A to oznacza kłopoty dla klubu. Piłkarze świetnie odpowiedzieli jednak na te wieści. W sobotę rozbili Lubliniankę 5:2.
W pierwszej połowie drużyna Piotra Welcza grała prawdziwy koncert. Minął ciut ponad kwadrans, a gospodarze już prowadzili 3:0. Wynik otworzył Stanisław Rybka, a niedługo później poprawił go Michał Luterek. Co więcej, jedna bramka była ładniejsza od drugiej.
Gola spotkania zdobył jednak Andrzej Zuchowski dosłownie 120 sekund później. Zawodnik Kryształu zauważył, że bramkarz gości za daleko wyszedł ze swojej bramki i zdecydował się na strzał z około 40 metrów. Piłka wylądowała pod poprzeczką. W 21 minucie Zuchowski wykończył kolejną akcję miejscowych i było jasne, że trzy punkty zostaną w Werbkowicach.
To wcale nie był jednak koniec sobotniej strzelaniny. Po pół godzinie gry na 5:0 trafił Vadim Alokhin. W tym momencie piłkarze trenera Welcza wiedzieli, że jest już po zawodach i trochę odpuścili. I od razu pojawiły się błędy. Błyskawicznie odpowiedział Jarosław Milcz, którzy wykorzystał fakt, że Łukasz Śmiałko się poślizgnął. W 37 minucie Adam Stachyra odbił piłkę przed siebie, a z prezentu skorzystał Grzegorz Mulawa i było już 5:2.
Jeszcze przed przerwą drugi żółty kartonik obejrzał Michał Kowalczyk i po raz kolejny w tej rundzie drużyna Dariusza Bodaka musiała grać kilkadziesiąt minut w osłabieniu. Licząc także rozgrywki Pucharu Polski to już osiem czerwonych kartek w tej rundzie!
Biorąc to pod uwagę drugą połowę trzeba uznać za sukces. Grając 10 na 11 klub z Wieniawy potrafił przeciwstawić się rywalom i po przerwie nie dał już sobie strzelić bramki.
– Nie da się wytłumaczyć logicznie naszej postawy. Kryształ oddał cztery strzały i prowadził 4:0. Musimy mieć pretensje przede wszystkim do siebie. W przerwie odpowiednia reprymenda pomogła. I za drugą połowę chłopakom należą się słowa uznania, bo potrafili być równorzędnym rywalem, a wydaje mi się, że nawet bardziej charakterną. To nie zmienia jednak faktu, że końcowy wynik jest zły. Gratulacje dla Kryształu, bo potrafił po pierwsze stworzyć sytuacje, a następnie je wykorzystać. To jednak nie oni wygrali, a my przegraliśmy ten mecz. Zastanawiające jest też to, że grając 11 na 11 popełniamy katastrofalne błędy, a w osłabieniu spisujemy się lepiej. Musimy wyciągnąć wnioski – mówi Dariusz Bodak.
– To był koncert w naszym wykonaniu. Ręce same składają się do oklasków. Przeprowadzaliśmy piękne akcje, a każdy kolejny gol był piękniejszy od poprzedniego. Później niepotrzebnie sami strzeliliśmy sobie dwie bramki. W drugiej połowie wszystko mieliśmy pod kontrolą. Bardzo się cieszymy, także z faktu, że skuteczność była na lepszym poziomie. Chociaż szczerze mówiąc, gdybyśmy wykorzystali kilka innych okazji, to skończyłoby się dwucyfrówką. Sytuacja finansowa klubu? Nie chcę tego komentować. Ja jestem od trenowania – wyjaśnia Piotr Welcz.
Kryształ Werbkowice – Lublinianka Lublin 5:2 (5:2)
Bramki: Rybka (5), Luterek (14), Zuchowski (16, 21), Alokhin (31) − Milcz (32), Mulawa (37).
Kryształ: Stachyra – Wójtowicz, Alokhin, Śmiałko, Luterek, Zuchowski (75 Omański), Denkewicz (70 K. Wołoch), Nieradko (46 Sas), Rybka (16 Borys), Łappo (80 Jabłoński), A. Wołoch.
Lublinianka: Wójcicki – Dzyr, Giza (46 Maliszewski), Mulawa, Rasiński, Rybak (30 Sobstyl), Stępień (85 Pikul), Wrzesińki, Kowalczyk, Rejmak (85 Ptaszyński), Milcz (80 Bednara).
Żółte kartki: K. Wołoch – Kowalczyk.
Czerwona: Kowalczyk (Lublinianka, 40 min, za drugą żółtą.
Sędziował: Arkadiusz Wróbel (Biała Podlaska).