Na wiosnę Lublinianka mocno rozczarowywała. Przełamanie przyszło w środę, bo drużyna Grzegorza Białka pokonała na wyjeździe Kryształ Werbkowice 2:1. Teraz Erwin Sobiech i spółka będą chcieli przełamać wreszcie fatalną passę na swoim boisku. W sobotę o godz. 14 grają z Kłosem Chełm
– Wreszcie zagraliśmy dobrze całe spotkanie. Wcześniej mieliśmy dobre momenty, jedną połowę, albo godzinę gry. Tym razem od początku do końca wszystko było tak, jak chcieliśmy – ocenia trener Grzegorz Białek. Klub z Wieniawy długo prowadził po bramce Piotra Stefańskiego, ale stracił gola z rzutu karnego po zagraniu ręką. – Moim zdaniem to była kontrowersyjna sytuacja. Piłka zagrana z metra, co nasz zawodnik miał zrobić z ręką? – pyta szkoleniowiec Lublinianki. W końcówce goście przeprowadzili jednak świetną akcję. Marcin Prus minął jednego rywala i kiedy wszyscy spodziewali się strzału popisał się świetnym podaniem za obrońców do Jarosława Milcza. Ten zachował zimną krew i w 90 minucie zapewnił swojej drużynie bardzo cenne punkty.
Teraz przed ekipą z Lublina kolejne ważne zawody. Kłos po serii czterech wygranych z rzędu musiał się pogodzić z porażką u siebie przeciwko Lewartowi (1:2). Beniaminek w tabeli jest „oczko” wyżej od sobotnich rywali i wyprzedza ich o punkt. – Kolejny komplet dałby nam nieco więcej luzu, a do tego pozwoliłby wskoczyć w tabeli przed Kłosa. Wiemy, jak wyglądają statystyki na Wieniawie. Nie myślimy jednak o tym, skupiamy się na tym, żeby wreszcie wygrać u siebie – zapewnia trener Białek, który nie będzie mógł skorzystać ze Stefańskiego. 21-letni pomocnik dostał w Werbkowicach czwartą żółtą kartkę i czeka go przymusowa pauza. Do kadry wróci za to Karol Ręba.
W najbliższej serii gier ciekawie powinno być jeszcze w Lubartowie, gdzie zameldują się piłkarze Górnika II Łęczna. Zielono-czarni na wiosnę wygrali wszystkie dziewięć ligowych spotkań i nadal wywierają presję na Chełmiankę. Czy uda im się dobić do 10 kompletu z rzędu? Przekonamy się w niedzielę. Początek zawodów zaplanowano na godz. 16.