W sobotę o godz. 16 po raz ostatni w tym roku będzie można obejrzeć mecz Lublinianki na Wieniawie. Erwin Sobiech i jego koledzy zmierzą się z Eko Różanka. Na pożegnanie ze stadionem przy ul. Leszczyńskiego, który czeka poważny remont przydałoby się wygrać efektownie, ale rywale mają pewnie swoje plany
Gospodarze ten sezon w roli gospodarza zakończa na stadionie przy Al. Zygmuntowskich. Mieli zagrać tam już w ramach 11. kolejki. Po wycofaniu się z rozgrywek Włodawianki wystąpią tam jednak dopiero przeciwko Stali Kraśnik pod koniec października.
– Fajnie byłoby się pożegnać z Wieniawą zwycięstwem. Tym bardziej, że w tym sezonie naprawdę dobrze radzimy sobie u siebie. Nie tylko wygrywamy, ale i strzelamy sporo goli. Po pierwsze liczą się trzy punkty, ale nie ukrywamy, że chcielibyśmy urządzić kibicom efektowne pożegnanie – mówi Grzegorz Białek, trener Lublinianki.
Jego podopieczni przed własną publicznością dawno nie radzili sobie tak dobrze. W poprzednich rozgrywkach stadion był, jak zaczarowany i zawsze stało się coś, co przeszkodziło w zdobyciu kompletu punktów. Tym razem w trzech występach udało się uzbierać dziewięć „oczek”. Na dodatek imponuje też bilans bramkowy: 13 zdobytych goli i cztery stracone.
W sobotę na pewno nie będą mogli wystąpić: Jakub Kosiarczyk i Damian Kuzioła. Obaj akcjami ratunkowymi ustrzegli swój zespół od starty dwóch goli w Końskowoli. Słono za to jednak zapłacili, bo obejrzeli czerwone kartki. Na szczęście do gry wróci Dominik Ptaszyński. Coraz lepiej czuje się już także Damian Kamola, który powinien być już do dyspozycji trenera.
Eko to najlepszy z beniaminków. Do tej pory piłkarze Sławomira Skorupskiego uzbierali 10 punktów. Pokonali jednak dwie inne, nowe ekipy na tym poziomie: MKS Ryki i Roztocze Szczebrzeszyn. Dodatkowo zaskoczyli też Lewart Lubartów.