(fot. MACIEJ KACZANOWSKI)
Lublinianka była wymieniana w gronie faworytów nowego sezonu. Tymczasem po trzech kolejkach piłkarze Dariusza Bodaka mają na koncie jeden punkt i ani jednej strzelonej bramki
A trzeba dodać, że klub z Wieniawy dwa z trzech meczów rozegrał u siebie. Na inaugurację podzielił się jednak punktami z Kryształem Werbkowice. W niedzielę gospodarze ulegli za to Ładzie Biłgoraj 0:1. A tydzień wcześniej był jeszcze bardzo nieudany wyjazd do Bychawy, gdzie Granit wygrał aż 3:0. W efekcie, Lublinianka na razie znajduje się w strefie spadkowej z jednym „oczkiem” na koncie i bilansem bramkowym 0-4.
– W naszej grze brakuje tylko goli, niczego innego. Trudno jednak myśleć o wygrywaniu, kiedy nie potrafi się wpakować piłki do siatki. Nawet z Ładą mieliśmy przewagę przed przerwą jednak nie potrafiliśmy jej udokumentować – wyjaśnia trener Bodak.
Przed rokiem jego podopieczni na tym samym etapie sezonu już 10 razy pokonywali bramkarzy rywali. Na dodatek pierwszej porażki doznali dopiero w ósmej kolejce. Wcześniej zanotowali: siedem zwycięstw i jeden remis. – No cóż, w poprzednich rozgrywkach zaliczyliśmy jeden z najlepszych startów w historii klubu. Teraz mamy za to najgorszy. Takie jest jednak życie trenera i piłkarza. Trzeba wyciągnąć wnioski i jak najszybciej się pozbierać. Wiele w naszej grze udało się już wypracować. Brakuje tylko tej kropki nad i – zapewnia szkoleniowiec.
Trzeba dodać, że w lecie na Wieniawie trzeba było dokonać kilku roszad w składzie. Na pewno brakuje Jakuba Bednary, który z powodu kontuzji raczej nie pojawi się na murawie w tej rundzie. Urazy nie pozwalają na występy dwóm innym, ważnym graczom: Grzegorzowi Mulawie i Rafałowi Stępniowi. – Nie ma sensu tłumaczyć się tym, że ktoś nam wypadł. Wiele drużyn ma takie problemy i trzeba umieć sobie z tym radzić. Wierzę, że szybko się przełamiemy i odpalimy. Uważam, że w naszej drużynie jest spory potencjał, chłopaki muszą jednak uwierzyć w siebie – dodaje trener Bodak.
Dobra wiadomość dla piłkarzy, to fakt, że długo nie będą musieli czekać na przełamanie strzeleckiej niemocy. Już w środę zostanie rozegrana czwarta kolejka. Problem w tym, że Lublinianka pojedzie do Łęcznej na mecz z tamtejszym Górnikiem II. I nie wie, czego do końca się spodziewać. – Nastawiamy się na trudne spotkanie. Pierwszy zespół rywali nie gra, a to oznacza, że w składzie mogą się pojawić piłkarze z pierwszej drużyny. To może skomplikować nam życie, ale wierzymy, że od tej pory będzie już tylko lepiej – przekonuje opiekun klubu z Wieniawy.