
Na jesieni 6:2 na Wieniawie, a wiosną 5:2 przy Al. Zygmuntowskich. Lublinianka znowu okazała się zdecydowanie lepsza od rezerw Motoru.

Obie drużyny z tygodniowym opóźnieniem wróciły do walki o ligowe punkty. Wicelider tabeli nie zapomniał jednak, jak się strzela gole. Na pierwszego w 2025 roku kibice z Wieniawy musieli poczekać tylko do 11 minuty. Po centrze z rzutu rożnego Jakuba Sobstyla na dalszym słupku świetnie znalazł się Przemysław Kanarek i po strzale głową otworzył wynik spotkania.
W 21 minucie Jarosław Milcz wywalczył rzut karny, a za chwilę sam poszkodowany nie zmarnował doskonałej sytuacji. Kiedy po dwóch kwadransach akcję Anesa Kheroufa wykończył Sobstyl było już jasne, że żółto-biało-niebiescy będą musieli pogodzić się z porażką.
Co prawda, 180 sekund później z gola cieszył się Kacper Tracz, ale błyskawicznie Lublinianka odzyskała trzybramkową zaliczkę. W rolach głównych ponownie wystąpili: Kherouf, który zaliczył drugą asystę oraz Sobstyl. Popularny „Sopel” skompletował dublet, a goście po pierwszej połowie prowadzili na stadionie przy Al. Zygmuntowskich 4:1.
Niespodziewanie po przerwie Motor II jeszcze napsuł sporo krwi rywalom. Igor Kuchta mimo asysty Jakuba Bednary zdołał umieścić piłkę w siatce. W kolejnych minutach gospodarze próbowali pójść za ciosem i trzeba przyznać, że na jakiś czas przejęli inicjatywę. W kolejnych minutach oddali kilka strzałów, a najgroźniejszy był ten w wykonaniu Kuchty. Sebastian Ciołek był jednak na posterunku i nie dał się zaskoczyć po raz trzeci.
Kiedy do końca zawodów pozostawał kwadrans, przyjezdni wywalczyli rzut wolny. Bednara uderzył prawie idealnie. Prawie, bo zamiast do siatki przymierzył w słupek. Miał jednak trochę szczęścia, bo futbolówka odbiła się od bramkarza rywali i wylądowała w siatce. W efekcie derby Lublina zakończyły się wynikiem 5:2 na korzyść podopiecznych Daniela Koczona.
– Na pewno to był pozytywny powrót do gry po przerwie zimowej. Zwłaszcza w pierwszej połowie wyglądało to naprawdę dobrze. Wiadomo, że na początku rundy boiska nie będą najlepsze, ale w sobotę to przy Al. Zygmuntowskich nie było takie najgorsze, powiedziałbym, że przeciętne. Szkoda jednak dwóch straconych bramek. Zapłaciliśmy za naszą niefrasobliwość. Nie powinniśmy dopuścić do tych goli, bo jesteśmy zbyt klasową drużyną – mówi trener Koczon.
W następny weekend jego piłkarze zagrają u siebie z Tomasovią (sobota, 29 marca, godz. 13).
Motor II Lublin – Lublinianka Lublin 2:5 (1:4)
Bramki: Tracz (33), Kuchta (53) – Kanarek (11), Milcz (22-z karnego), Sobstyl (30, 40), Myćka (75-samobójcza).
Motor II: Myćka – Kalbarczyk, Kotko, Tryk, Brzozowski, Jabłoński (75 Choina), Kuchta, Sikora (83 Węgrzyn), Tracz (78 Bodziony), Kraska (65 Kisiel), Bereza.
Lublinianka: Ciołek – Misiurek, Kanarek, Bednara, Misztal, Kherouf (61 Leszczyński), Jagodziński, Sobstyl (80 Kołacz), Koneczny (75 Knapp), Milcz (82 J. Wadowski), Pacek (66 Skrzycki).
