W meczu Startu z Kryształem wszystko było możliwe. W pierwszej połowie skuteczności zabrakło jednak beniaminkowi. A po przerwie pudłowali podopieczni Piotra Welcza. To jednak nie przeszkodziło ekipie z Werbkowic w zwycięstwie 2:0.
Mecz w Krasnymstawie rozpoczął się już o godz. 11, bo w sobotę ślub bierze bramkarz gospodarzy Sebastian Kowiński. Drużyna Arkadiusza Mazurka zmarnowała jednak szansę na sprawienie młodej parze prezentu w postaci kompletu punktów.
Już w 10 minucie goście objęli prowadzenie. Świetnie prawym skrzydłem pognał Piotr Zuchowski i dograł idealnie na 11 metr do Michała Jabłońskiego. A ten długo się nie zastanawiał i z pierwszej piłki od razu strzelił do siatki.
O dziwo strata bramki zadziałał pozytywnie na piłkarzy beniaminka. Start miał przynajmniej cztery świetnie sytuacje. Ani Karol Wojciechowski, ani Paweł Chochowski nie potrafili jednak skierować piłki do siatki. Najbliżej powodzenia był Radosław Lenard, który odpalił „petardę” z około 30 metrów, ale trafił tylko w poprzeczkę. Miejscowi zastanawiali się, czy przypadkiem piłka nie odbiła się już za linią bramkową, ale sędzia był innego zdania. Na koniec minimalnie przestrzelił jeszcze Marcin Saj.
W przerwie parę męskich słów padło w szatni Kryształu i ta rozmowa przyniosła skutki. Goście cofnęli się do defensywy i szukali okazji do „zgaszenia światła” w kontrach. Rozregulowany celownik miał jednak przede wszystkim Patryk Pakuła, który mógł zapisać na swoim koncie dwa gole. Groźnie główkował także Vadim Alokhin. Ekipa z Krasnegostawu miała duży problem, żeby zdziałać coś pod bramką Adama Stachyry, który dopiero 7 października będzie obchodził... 16 urodziny.
Na koniec winy odkupił Pakuła. Rezerwowy gracz Kryształu poradził sobie z trzema rywalami i wyłożył piłkę do Stanisława Rybki, a ten ustalił wynik na 0:2. – Nie zagraliśmy dobrze w pierwszej połowie. Po przerwie było już jednak dużo lepiej. Przestaliśmy popełniać proste błędy i mieliśmy kontrolę nad tym spotkaniem, a przeciwnik praktycznie nie stworzył żadnej groźniej okazji. Najważniejsze są trzy punkty, ale nie ma co ukrywać, że w przerwie musieliśmy porozmawiać po męsku – mówi Piotr Welcz, trener przyjezdnych.
Niepocieszony był oczywiście opiekun Startu. – Popełniliśmy jeden błąd w defensywie i od razu zostaliśmy za to skarceni. Szkoda, bo w pierwszej połowie mogliśmy coś strzelić, ale zmarnowaliśmy wszystkie sytuacje. Po przerwie atakowaliśmy coraz odważniej, ale niewiele już z tego wynikało. Zabrakło nam przede wszystkim piłkarskiego szczęścia – mówi Arkadiusz Mazurek, trener beniaminka. Szkoleniowiec dostał też kiepskie wieści odnośnie Sebastiana Sadowskiego, który doznał poważnej kontuzji i w tej rundzie już nie pojawi się na boisku. – Jeszcze czekamy co wykaże badanie USG. Wygląda jednak na to, że sprawa jest poważna. Na pewno Sebastian nam już nie pomoże w tym roku. A czy wróci do gry wiosną? Zobaczymy – dodaje trener Mazurek.
Start Krasnystaw – Kryształ Werbkowice 0:2 (0:1)
Bramki: Jabłoński (10), Rybka (90).
Start: Wikło – Kwiatkowski (75 Drapsa), Sobów, Wojciechowski, Ciesielski (46 Kiszyjew), Florek (65 Wójtowicz), Saj, Drahanczuk, Lenard, Chochowski (70 Szponar), Bielak.
Kryształ: Stachyra – Luterek (75 K. Wołoch), Śmiałko, Mazur (75 Kaczoruk), Alokhin, Wójtowicz (46 Musiał), Jabłoński, Rybka, Zuchowski, A. Wołoch (46 Pakuła), Reszczyński (80 Nieradko).
Żółte kartki: Lenard – Rybka, Wójtowicz.
Sędziował: Michał Mikulski (Lublin). Widzów: 350.