Nie było łatwo, ale trzy punkty pojechały na Wieniawę. Lublinianka pokonała w Krasnymstawie tamtejszy Start 2:1. Warto było się wybrać na mecz, chociażby po to, żeby zobaczyć bramki, które zdobywali goście
Jeszcze przy stanie 0:0 lepiej pod bramką przyjezdnych powinien się zachować Łukasz Mietlicki. Strzelił jednak zbyt lekko, żeby zaskoczyć Arkadiusza Torunia. W 20 minucie dużo lepiej spisał się Adrian Rapa, który świetnie przymierzył po długim rogu z około 15 metrów. Piłka odbiła się jeszcze od poprzeczki i wylądowała w siatce.
Do przerwy podopieczni Dariusza Bodaka utrzymali skromne prowadzenie, a po godzinie gry zrobiło się 0:2. Paweł Dzyr idealnie huknął z rzutu wolnego w samo okienko. W tym momencie wydawało się, że Start odpuści, ale gospodarze szybko wrócili do gry. Już w 63 minucie Dominik Ptaszyński pechowo wpakował piłkę do swojej bramki. Beniaminek złapał wiatr w żagle i uwierzył, że nie skończy meczu z pustymi rękami. Naciskał wyżej notowanego przeciwnika jednak miejscowym mimo kilku szans nie udało się doprowadzić do wyrównania.
– Niepotrzebnie pozwoliliśmy rywalom wrócić do gry. Sami strzeliliśmy sobie bramkę na 2:1 i ambitna drużyna Startu próbowała pójść za ciosem. Na szczęście przetrwaliśmy trudne chwile i dowieźliśmy zwycięstwo do końca. Cieszą trzy punkty, bo gospodarze naprawdę zagrali z dużym zaangażowaniem, dlatego trzeba szanować zwycięstwo odniesione na trudnym terenie – mówi Dariusz Bodak, trener ekipy z Lublina.
Gospodarze żałowali zmarnowanej szansy, bo zagrali lepiej niż w Werbkowicach i mogli pokusić się o niespodziankę. – Remis był w naszym zasięgu. Wygrała jednak bardziej skuteczna drużyna, która zdobyła dwa gole z gatunku stadiony świata. Generalnie to był jednak wyrównany mecz i my jeszcze przy stanie 0:0 mieliśmy swoje sytuacje. Myślę, że spotkanie mogło się podobać kibicom, bo walczyliśmy w stylu cios za cios. Niestety, nie mamy nawet punktu. Przed nami trudne spotkania, ale spróbujemy się szybko podnieść – ocenia Paweł Kamiński, trener Startu.
Start Krasnystaw – Lublinianka Lublin 1:2 (0:1)
Bramki: Ptaszyński (63-samobójcza) – Rapa (20), Dzyr (59).
Start: Ziętek – Kwiatkowski, Wojciechowski, Bielak, Florek (46 Lenard), Chariasz, Saj, Mietlicki, Drapsa, Wójtowicz (60 Zieliński), Szponar.
Lublinianka: Toruń – Kowalczyk (46 Wrzesińki), Ptaszyński, Mulawa, Dzyr, Stępień, Iwańczuk (83 Iwańczuk), Kośka, Bednara (65 Kuzioła), Rejmak (65 Morenkov), Rapa (75 Drzazga).
Żółte kartki: Wojciechowski – Bednara.
Sędziował: Konrad Łukiewicz (Zamość). Widzów: 200.