Nasi czwartoligowcy nadal trenują indywidualnie i czekają na wznowienie rozgrywek. Jak wyglądają zajęcia w zespole z Tomaszowa Lubelskiego?
Niebiesko-biali zdążyli potwierdzić dwa zimowe transfery. Do zespołu wrócili: Przemysław Orzechowski i Michał Skiba. Będzie też trzeci, nowy zawodnik, ale formalności w tym przypadku nie zostały jeszcze załatwione. Jeżeli uda się wznowić sezon, to do Tomasovii dołączy napastnik Stali Mielec Piotr Goliasz z rocznika 2000.
– Okienko transferowe zostało wydłużone, więc myślę, że kiedy sytuacja się ustabilizuje wypożyczymy Piotrka ze Stali. Trenuje z nami od lutego i jesteśmy na niego zdecydowani – wyjaśnia Paweł Babiarz, trener ekipy z Tomaszowa Lubelskiego.
Jak w jego zespole przebiegają treningi indywidualne? – Stosujemy się do wszelkich zaleceń. Chłopaki maksymalnie ćwiczą w parach, ale nie wszyscy mają taką możliwość. Wiadomo, że w trzeciej lidze jest bardziej specjalistyczny sprzęt. My sprawdzamy dystans, jaki przebiegli w aplikacjach, a dodatkowo muszą też nagrać kawałek treningu dla potwierdzenia, albo znaleźć sobie kamerzystę – śmieje się szkoleniowiec.
– To jednak nie wszystko. Wysyłam im także krótkie filmiki z taktyką, a zawodnicy piszą analizę gry. Staramy się utrwalać wiadomości i ogólnie pracujemy tyle, ile możemy. To już drugi tydzień takiej pracy i muszę przyznać, że wszystko idzie całkiem dobrze. Zespół naprawdę solidnie trenuje – wyjaśnia szkoleniowiec.
To dotyczy także Wesley’a Caina mimo że Kanadyjczyk wrócił do kraju. Cały czas jest jednak w kontakcie z trenerem i nie zaniedbuje treningów. – Można powiedzieć, że wszystko udało się załatwić w ostatniej chwili. W niedzielę Polska zamykała granice, a Wesley w sobotę po południu wyleciał do domu. I pracuje tak samo, jak reszta chłopaków – mówi trener Babiarz.
Wyjaśnia też, że najtrudniej jest poradzić sobie z obecnym stanem rzeczy pod względem mentalnym. – Staramy się podtrzymać to co wypracowaliśmy przy okazji zimowych przygotowań. Myślę, że dwa tygodnie można tak popracować w czwartej lidze. W wyższych ligach, gdzie kluby mają do dyspozycji lepszy sprzęt może dadzą radę przez trzy tygodnie. Z formą fizyczną przez jakiś czas można sobie poradzić, ale ta cała sytuacja działa na zawodników przede wszystkim pod względem mentalnym. Ciężko motywować chłopaków. Pocieszające jest to, że wszyscy mają tak samo. Czy chodzi o Tomasovię, Motor, Górnika Łęczna, czy Legię i Barcelonę. Mimo różnych warunków wszyscy są w podobnej sytuacji – nie mają możliwości wspólnych treningów i rozgrywania meczów – mówi trener Babiarz.
Jak opiekun niebiesko-białych odnosi się do różnych pomysłów odnośnie zakończenia rozgrywek ligowych? W przypadku wznowienia sezonu mówi się o podziale na grupę mistrzowską i spadkową, czy mniejszą liczbę kolejek.
– Rozgrywki schodzą teraz na dalszy plan, ważniejsze jest zdrowie i sytuacja w kraju. Dobrze się stało, jak się stało. Rozgrywki musimy dokończyć, nie widzę możliwości, żeby nie grać. U nas nie będzie wielkiej krzywdy. Mogliśmy walczyć o pierwsze miejsc i można powiedzieć, że jakieś szanse mieliśmy. Pięć punktów straty do pierwszego miejsca to nie tak dużo. Z naszego punktu widzenia wiele złego by się nie stało gdybyśmy już nie zagrali. Inne drużyny z poszczególnych lig byłyby jednak w zupełnie innej sytuacji. Niektórzy na pewno byliby poszkodowani. Są tacy, którzy zainwestowali w zimie i mieli nadzieję na utrzymanie, czy awans – przekonuje trener zespołu z Tomaszowa Lubelskiego.
Paweł Babiarz ma też specjalny apel do pozostałych czwartoligowców z naszego regionu. – Nie rezygnujmy z treningów i dalej pracujmy. Musimy cierpliwie czekać na decyzje. Jeżeli związek 27 kwietnia da zielone światło i pozwoli dokończyć sezon to wszyscy muszą być gotowi. Nie może być tak, że ktoś powie, że nie gra, bo nie jest przygotowany. Nie możemy dać ciała, to byłby skandal, że możemy grać, ale ktoś nie chce, bo zaniedbał treningi. Słyszałem różne głosy, że część klubów nie wierzy, że wrócimy do gry. Trzeba być jednak dobrej myśli, trenować i czekać w gotowości na poprawę sytuacji – apeluje szkoleniowiec.