Remis na inaugurację, a później sześć zwycięstw pod rząd. W sobotę piłkarze Lublinianki podtrzymali dobrą passę w meczu z Janowianką. Goście w drugiej połowie mieli swoje sytuacje i mogli nawet wyjść na prowadzenie, dlatego wynik 4:1 na korzyść zespołu Daniela Koczona nie do końca oddaje to, co działo się na boisku.
Gospodarze błyskawicznie otworzyli wynik. W piątej minucie z rzutu wolnego dośrodkował Jakub Sobstyl, a w polu karnym idealnie znalazł się Jakub Bednara. Uderzył, a piłka jeszcze od kogoś się odbiła, wydawało się że od Jarosława Milcza i wylądowała w siatce. Ekipa z Lublina nie utrzymała jednak prowadzenia do końca pierwszej odsłony.
W 42 minucie opłacił się wysoki pressing, bo podopieczni Ireneusza Zarczuka przejęli futbolówkę w okolicach szesnastki rywali. Jakub Wlaźlik wyłożył ją w pole karne do Michała Mistrzyka, a ten między nogami obrońcy przymierzył do siatki.
W drugiej połowie długo pachniało przede wszystkim golem dla Janowianki, która na pewno była bardziej aktywna w ataku. W 56 minucie Przemysław Kanarek zamiast do kolegi, podał pod nogi rywali, którzy wyszli z akcją trzech na dwóch. Wlaźlik zagrał na lewo do Wiktora Stępniowskiego, który szybko oddał piłkę koledze. Wlaźlik z 11 metrów uderzył jednak po nogach Kanarka i zarobił „tylko” rzut rożny.
120 sekund później odpowiedział Mateusz Misztal, który z lewej flanki dograł pod bramkę, ale Milcz bardziej odbił futbolówkę niż strzelił. Dlatego bez problemów złapał ją Patryk Rojek. Po godzinie gry Sebastian Sprawka „zgasił” piłkę na klatę i uderzył z linii pola karnego. Po drodze trafił jednak w... Wiktora Bodziucha, a czujny Sebastian Ciołek zdążył z interwencją.
Za chwilę złe wybicie gospodarzy przejął Wlaźlik, złamał akcję do środka i mimo że długo zwlekał z uderzeniem, to w końcu huknął pod poprzeczkę, ale Ciołek znowu wykonał swoją robotę bez zarzutu. W 66 minucie po dalekim wyrzucie z autu, akcji nie potrafili zamknąć: Bodziuch i Wlaźlik. Kilka chwil później doszło do niecodziennej sytuacji. Przyjezdni atakowali trzech na trzech, prawym skrzydłem pędził Sprawka, ale nie atakowany przez nikogo... przewrócił się wpadając w pole karne.
Janowianka się „wyszumiała” i coś zaczęło się dziać także pod drugą bramką. Najpierw niewiele zabrakło, żeby Milcz sięgnął futbolówkę wślizgiem tuż pod bramką Rojka. Na kwadrans przed końcowym gwizdkiem po przechwycie na środku boiska dobrze akcję pod pole karne przyjezdnych podprowadził Maciej Misiurek. Obrońca miejscowych idealnie zagrał do Milcza, który urwał się obrońcy i huknął na 2:1 tuż nad głową bramkarza. Za chwilę nerwy puściły Wlaźlikowi, który był faulowany w groźnej kontrze i w złości kopnął rywala. Za to przewinienie od razu obejrzał „czerwo” i było jasne, że zespół z Janowa Lubelskiego do gry już nie wróci.
W końcówce najpierw Misztal dogonił piłkę przy linii końcowej, a jego podanie na trzeciego gola zamienił Bartłomiej Skrzycki. W doliczonym czasie gry wynik ustalił Milcz, który pokonał Rojka strzałem z rzutu karnego. Jedenastkę wywalczył aktywny w ofensywie Misiurek. Lublinianka ma na koncie sześć kolejnych zwycięstw, a drużyna z Janowa Lubelskiego przegrała trzy z czterech spotkań, w tym dwa razy z rzędu.
Lublinianka Lublin – Janowianka Janów Lubelski 4:1 (1:1)
Bramki: Bednara (5), Milcz (77, 90+1-z karnego), Skrzycki (85) – Mistrzyk (42).
Lublinianka: Ciołek – Misiurek (90 Kołacz), Kanarek, Bednara (87 Szostak), Misztal, J. Wadowski (57 Leszczyński), Jagodziński, Sobstyl (85 Świeboda), Pacek (65 Niegowski), Milcz, Koneczny (53 Skrzycki).
Janowianka: Rojek – Bodziuch, Sadowski (35 Sprawka), Brytan, M. Pawełkiewicz, A. Pawełkiewicz, Marotto (62 Książek), Stępniowski (85 Gonder), Mistrzyk, Zięba, Wlaźlik.
Czerwona kartka: Wlaźlik (Janowianka, 80 min, za kopnięcie rywala bez piłki).