ROZMOWA z Jurijem Szatałowem, nowym szkoleniowcem GKS Bogdanka
– Rozumiem, że chodzi o okres, który pozostał do wznowienia treningów. Jeśli tak, to rzeczywiście, nie jest dla mnie komfortowa sytuacja. Jednak w życiu trenera to nic nadzwyczajnego. Ale same rozmowy trwały krótko, raptem trzy dni.
• Z Bogdanki odeszło sporo zawodników, przed panem zadanie zbudowania nowej drużyny, na które jest mało czasu.
– To dla mnie nic nowego. W Cracovii też miałem miesiąc na gruntowne przemeblowanie drużyny. Wiem, że Piotrek Rzepka wykonał w Łęcznej kawałek dobrej pracy i to powinno procentować. W GKS pozostało kilku ciekawych piłkarzy, jest też kilku młodych. Wkrótce okaże się, kto do nas dołączy.
• Pan miał wpływ na decyzje personalne, czy wszystko ustał trener Rzepka?
– Procentowo wygląda to pięćdziesiąt na pięćdziesiąt. Podczas rozmów z zarządem też uzgadnialiśmy sprawy osobowe.
• O przyjściu do Łęcznej przesądziła pana znajomość z prezesem Arturem Kapelką, z czasów wspólnej pracy w Białymstoku?
– Odpowiem trochę inaczej, to pan Kapelko poznał mnie i moją pracę w Jagiellonii. Dlatego właśnie skontaktował się ze mną.
• Plan przygotowań pozostanie ten sam, czy nastąpią zmiany?
– Pewne rzeczy zostały już ustalone, a ja nie lubię odwoływać sparingów w ostatniej chwili. Mamy grać m.in. z Koroną Kielce i Jagiellonią Białystok, ale myślę, że dołożymy jeszcze jedną lub dwie gry, aby przyjrzeć się nowym zawodnikom. Chciałbym też zorganizować mini zgrupowanie. Bo każdy trener ma własną koncepcję przygotowania zespołu.
• A ze obecnych piłkarzy może jeszcze ktoś odejść?
– Nie wiem, muszę wszystkim się przyjrzeć i ocenić obiektywnie. Kadra w tej chwili nie jest szeroka, ale jeśli ktoś okaże się za słaby, to może zdarzyć się taka sytuacja i trzeba będzie kogoś wymienić.
• Czy z zespołów, które ostatnio pan trenował, może ktoś dołączyć do Bogdanki?
– Nie zanosi się na to.
• Zmiany będą duże, więc na pana niekorzyść będzie działał brak zgrania.
– Nie tylko na moją, ale przede wszystkim drużyny oraz klubu. W tych okolicznościach przydałoby się właśnie zgrupowanie.
• W tak krótkim czasie można poprawić przygotowanie kondycyjne?
– Nie, można tylko podtrzymać dotychczasową formę. Motorykę trzeba zostawić do zimy.
• W trakcie poprzedniego sezonu odszedł pan z Zawiszy Bydgoszcz, który później, już z Ryszardem Tarasiewiczem, awansował do ekstraklasy. Zadra w sercu pozostała?
– Nie, ponieważ to była moja decyzja. Nie myślałem o sobie, tylko chciałem ratować Zawiszę.
• Nie było chemii między trenerem i zawodnikami?
– Była, jednak zespół zatracił chęć wygrywania. Aby ją ponownie wydobyć, potrzebna była zmiana szkoleniowca. Dlatego to zrobiłem.
• Rzadko czytam komentarze w Internecie, ale tym razem zrobiłem wyjątek, z powodu pana. Opinie o Juriju Szatałowie są takie, że nie lubi grać do przodu i preferuje futbol defensywny.
– Nie wiem skąd one się biorą. Proszę prześledzić statystyki. Z nich wynika, że moje drużyny zdobywają najwięcej bramek.
• Kto będzie pana asystentem?
– Andrzej Rybarski, wcześniej pracowaliśmy razem z Polonii Bytom i Cracovii.