Byli reprezentaci Polski szukają wśród działaczy z naszego regionu poparcia dla swoich kandydatur w wyborach na szefa Polskiego Związku Piłki Nożnej
– Rozmawiałem z nimi telefonicznie i zapowiedzieli, że chętnie przyjadą do nas na spotkanie – mówi Zbigniew Bartnik.
Zarządzany przez niego związek już raz udzielił poparcia tej dwójce. Stało się to przy okazji zbierania podpisów potrzebnych do wystartowania w wyborach na szefa PZPN. Nic więc dziwnego, że obaj próbują wykorzystać ten fakt do zdobycia sobie sprzymierzeńców już w czasie rzeczywistej batalii o fotel prezesa największego związku sportowego w Polsce.
Teraz sprawa jest trudniejsza, bo każdy z delegatów LZPN na październikowy zjazd w Warszawie musi sam podjąć decyzję na kogo oddać głos. W dodatku może być on tylko jeden. Wybory za pasem, dlatego kandydaci agitują, gdzie tylko mogą, a już szczególnie właśnie w tzw. terenie, który ma dużą liczbę głosów.
Niestety, szeregowi działacze piłkarscy z naszego regionu nie będą mieli okazji zobaczyć się i zamienić choćby słowa z byłymi reprezentantami Polski. Takiej okazji dostąpią jedynie członkowie zarządu LZPN, bo spotkanie będzie zamknięte.
Oprócz Bońka i Koseckiego o fotel prezesa PZPN powalczą: szef Łódzkiego ZPN Edward Potok, któremu LZPN także wystawił rekomendację, oraz były sekretarz generalny związku Zdzisław Kręcina i prezes Wielkopolskiego ZPN Stefan Antkowiak.
Wybory odbędą się 26 października. Żeby wygrać, dany kandydat musi zebrać większość ze 118 głosów delegatów zjazdu sprawozdawczo-wyborczego. Według ogólnopolskich mediów faworytem jest Kosecki, który uzyskał najwięcej, bo 35 rekomendacji. On sam przyznał, iż żeby zwiększyć swoje szasne nie wyklucza zawarcia sojuszu z Bońkiem, który mógłby zostać wiceprezesem.