Lech Poznań miał wyjechać z Dniepropietrowska z bagażem trzech, czterech goli. Tymczasem podopieczni Jacka Zielińskiego wygrali 1:0 i są blisko awansu do fazy grupowej Ligi Europy.
Wobec tego Zieliński musiał postawić na zawodników rezerwowych. Szansę gry w pierwszym składzie dostali m.in. Marcin Kikut, Jacek Kiełb i Joel Tshibamba. Osłabiony Lech rozpoczął czwartkowy mecz bardzo dobrze.
Już w piątej minucie w polu karnym najlepiej odnalazł się Manuel Arboleda i strzałem głową wpakował piłkę do siatki Dnipro. Ukraińcy szybko otrząsnęli się po tym ciosie i przejęli inicjatywę. Nie byli jednak w stanie pokonać dobrze dysponowanego Jasmina Buricia, który mógł również liczyć na pomoc słupka, poprzeczki oraz Arboledy.
Kolumbijczyk w czwartek prezentował się bardzo pewnie i znakomicie kierował eksperymentalnie ustawioną defensywą.
– Mecz świetnie się dla nas ułożył. Szybko strzeliliśmy bramkę i potrafiliśmy długo utrzymywać się przy piłce. Największy problem mieliśmy ze stałymi fragmentami gry, przy których na zbyt dużo pozwalaliśmy rywalom. Cieszymy się ze zwycięstwa, ale walka jeszcze się nie skończyła. W Poznaniu czeka nas ciężki bój – powiedział Jacek Zieliński.
Sprawa awansu jest ciągle otwarta, bo jak pokazały mecze z Interem Baku i Spartą Praga, stadion w Poznaniu nie jest w tym sezonie sprzymierzeńcem Lecha. Dnipro w czwartkowym spotkaniu było dużo lepsze od "Kolejorza”, a przegrało w wyniku własnej nieskuteczności.
– Przede wszystkim chcę powiedzieć, że w pełni przyjmuję na siebie winę za porażkę. Niestety, nie udało mi się dokonać optymalnego doboru piłkarzy do składu, szczególnie mam tu na myśli Ferreirę. Zawodnik przekonywał mnie, że jest w stu procentach gotów zagrać od początku spotkania, ale okazało się, że jest inaczej. Musiałem w przerwie dokonać pewnych zmian w ustawieniu. S
ytuacje stworzone przez nas w drugiej połowie utwierdziły mnie już w przekonaniu, że jesteśmy w stanie ograć Lecha w rewanżu i ostatecznie nie powinniśmy mieć problemów z awansem – mówił po spotkaniu z Lechem trener Dnipro, Wołodymyr Bezsonow.
Dnipro Dniepropietrowsk – Lech Poznań 0:1 (0:1)
Dnipro: Kanibołocki – Łobdżanidze, Rusoł, Czeberiaczko, Denisow – Paszajew (57 Homenjuk), Holek, Kaliniczenko, Ferreyra (46 Krawczenko) – Sełezniow, Hładkij (67 Szakow).
Lech: Burić – Kikut, Arboleda, Djurdjević, Henriquez – Kiełb (72 Wilk), Injac, Stilić (90 Możdżeń), Bandrowski, Kriwiec – Tshibamba (86 Zapotoka).
Żółte kartki: Injac, Tshibamba. Sędziował: Martin Ingvarsson (Szwecja). Widzów: 20 000.