Chciałbym, żeby zwyciężyła Barcelona, ale najlepszym graczem finału został mój rodak Nemanja Vidić - mówi kapitan Górnika Łęczna Veljko Nikitović. - A ja jestem za "Czerwonymi diabłami”. Futbol angielski cenię najbardziej - uważa z kolei reprezentant Polski Grzegorz Bronowicki. W środę wielki finał Ligi Mistrzów.
- Na początku lat dziewięćdziesiątych mieszkałem w Hiszpanii - przypomina Krzysztof Okapa, człowiek od... rugby, prezes Budowlanych Lublin.
- Zajmowałem się tam sportem, uczyłem języka i pracowałem. W Katalonii zaprzyjaźniłem się z synem wiceprezydenta Barcelony. Dlatego byłem blisko klubu, poznałem Romario, Christo Stoiczkowa, Ronalda Koemana. Oni byli rok po zdobyciu Ligi Mistrzów. Oczywiście chodziłem na mecze na Camp Nou, gdzie zasiadają fantastyczni kibice. FC Barcelona to nie jest zwykły klub.
Na Dumę Katalonii z bliska mógł popatrzeć także Veljko Nikitović, kapitan łęczyńskiego pierwszoligowca.
- Kiedy miałem piętnaście lat razem z Crveną Zvezdą Belgrad pojechaliśmy na turniej do Barcelony. I od tamtej pory jestem wiernym fanem tego zespołu - przyznaje 28-letni zawodnik.
- Spaliśmy w ośrodku piłkarskim obok stadionu. Razem ze mną w drużynie był również Nemanja Vidić, gracz Manchesteru United. Wtedy był solidnym obrońcą, świetnie grającym głową, a dziś uważam go za najlepszego defensora na świecie. Od kiedy przeszedł do Anglii nie rozmawialiśmy, ale podczas jego gry w Spartaku Moskwa spotykaliśmy się w Belgradzie. I wcale się nie zmienił. Wciąż był normalnym i sympatycznym chłopakiem. Jednak pomimo znajomości z Nemanją moje uczucia są niezmienne - stawiam na "Barcę”. Zresztą w Górniku, chyba większość będzie za Katalończykami.
Do tego grona zalicza się między innymi Rafał Niżnik. Pomocnik "zielono-czarnych” w sezonie 1998/99 w barwach ŁKS Łódź grał przeciwko MU w kwalifikacjach Ligi Mistrzów. Zespół Aleksa Fergusona oczywiście awansował, wygrywając u siebie 2:0 (jednego z goli strzelił Ryan Giggs) i bezbramkowo remisując w Polsce. Na Old Trafford popularny "Duńczyk” występował do 59 min, a u siebie już w pełnym wymiarze czasowym.
- Jestem za Barceloną, która gra fajną i ofensywną piłkę - mówi Rafał Niżnik.
- Josep Guardiola nie będzie miał do dyspozycji wszystkich zawodników, ale to nie powinno mieć znaczenia. Oczywiście indywidualności rozstrzygają o losach meczów, ale w finale liczy się gra zespołowa.
Mimo to oczy kibiców zwrócone będą na starcie gwiazd - Lionela Messiego z Cristiano Ronaldo. A tego drugiego w meczu reprezentacji przed niespełna trzema laty przyćmił Grzegorz Bronowicki.
- Nie grzebmy w trupach, może wtedy po prosto bolał go żołądek. Zresztą, każdy zawodnik jest do zatrzymanie - śmieje się wychowanek Górnika.
- Trzymam kciuki za "Czerwone diabły”. Po pierwsze, lubię futbol angielski, a po drugie kibicuję... Realowi Madryt. A jak "Królewscy” to nie "Barca”, to chyba jasne. Poza tym Alex Ferguson to świetny fachowiec.
Obaj finaliści lubią otwartą piłkę i najważniejsze, żeby pokazali to Rzymie. Choć czasem z dużej chmury mały deszcz. Stawka spotkania i taktyka zepsuły już nie jedno widowisko. Jednak mam nadzieję, że teraz tak nie będzie i MU wygra 2:0.