Chociaż przewaga podopiecznych Przemysława Drabika nad rezerwami Wisły Puławy to tylko 6 punktów, to wydaje się, że lublinianie mogą spokojnie przymierzać się do roli czwartoligowców
Praktyka ostatnich lat pokazuje, że w ostatnich latrach regułą było to, że mistrz rundy jesiennej wiosną cieszył się z awansu do IV ligi. Aby znaleźć odstępstwo od tej reguły, trzeba się cofnąć aż do sezonu 2018/2019, kiedy zimę w fotelu lidera spędził zespół Orionu Niedrzwica. Wiosną jednak pogubił sporo punktów i dał się wyprzedzić Granitowi Bychawa. Warto jednak zauważyć, że Orion wówczas w 15 spotkaniach nazbierał ledwie 33 pkt, co przy obecnych 41 „oczkach” Sygnału wydaje się być śmiesznie małym dorobkiem.
Sygnał był bez wątpienia najlepszą drużyną jesieni. Podopieczni Przemysława Drabika może nie zawsze grali efektownie, to jednak byli bardzo efektywni. Ciężko zresztą zarzucić cokolwiek drużynie, która w rundzie jesiennej nie przegrała żadnego spotkania. Jedyne straty punktów, to dwa remisy – z Orionem oraz Unią Bełżyce. O sile lublinian decydował tercet Etana Brillant Monroe, Damian Karaś i Jakub Olszewski. Co ciekawe, ta trójka swoim dorobkiem podzieliła się wyjątkowo sprawiedliwie, bo każdy z nich zdobył po 11 bramek. Tym razem jednak Sygnał zrobił olbrzymi postęp w defensywie. W poprzednich latach lublinianie byli krytykowani za błędy w obronie. Często dostawało się zwłaszcza bramkarzem. Tym razem jednak Stanisław Blachani oraz Samuel Mirosław stanęli na wysokości zadania i sprawili, że Sygnał stracił najmniej bramek w całej lubelskiej klasie okręgowej. Nie wolno też zapominać, że ważną rolę z tyłu odgrywał także Jacek Paździor. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że ten sympatyczny zawodnik ma na karku już 46 wiosen, a wciąż utrzymuje się w znakomitej formie fizycznej.
W tym sezonie w lubelskiej klasie okręgowej obowiązuje inny regulamin, niż w poprzednich latach. W sezonie 2022/2023 było wiadomo, że przepustkę do IV ligi z lubelskiej „okręgówki” wywalczą dwa zespoły. Teraz bezpośredni awans stanie się udziałem tylko najlepszej drużyny. Druga ekipa będzie musiała o bilet powalczyć w barażach. Zagrają w nich wicemistrzowie pozostałych „okręgówek”. Sygnał wydaje się być poza zasięgiem większości przeciwników. Jednak stawka ekip walczących o miejsce za jego plecami jest już bardzo szeroka. Na najlepszej pozycji są rezerwy Wisły Grupy Azoty Puławy oraz Avii Świdnik. Popularne „dwójki” są zawsze niewiadomą, ponieważ ich dyspozycja zależy m.in. od podejścia zawodników, którzy trafiają do nich z pierwszej drużyny. Trzeba jednak zaznaczyć, że zarówno Wisła, jak i Avia są nietypowe pod tym względem, bo większość spotkań rozegrały w juniorskim zestawieniu. Potrafiły jednak te mecze rozstrzygać na swoją korzyść, co pokazuje, że wiosną będzie trzeba się z nimi liczyć. – Dla mnie najważniejsze jest to, żeby ci chłopcy robili stały postęp. Już musimy myśleć o kolejnych rocznikach, a gra w IV lidze byłaby dla nich właściwym bodźcem do rozwoju. Koszt występów nie różniłby się tak mocno od tych ponoszonych w „okręgówce”. Nasza filozofia bowiem się nie zmieni, nadal będziemy stawiać na młodzież. Wzrósłby jedynie koszt dojazdów – przekonywał niedawno Kamil Jezierski, opiekun rezerw Wisły.
Nie wolno też zapominać o będących tuż za podium drużynach Tarasoli Cisy Nałęczów i MKS Ruch Ryki. Obie mają w swoich szeregach znakomitych snajperów, odpowiednio Pavlo Semeniuka i Bartłomieja Bułhaka. Jeżeli w zimie pokuszą się chociaż o drobne transfery, to wiosną również mogą włączyć się do walki o miejsce w barażach.