(fot. Facebook Tura Milejów)
Tur Milejów na razie nie stracił ani punktu, ani bramki. W sobotę podopieczni Karola Kurzępy pewnie pokonali KS Góra Puławska
Chociaż było to starcie dwóch beniaminków, to nie można mówić o meczu na poziomie A klasy. Obie drużyny stworzyły całkiem ciekawe widowisko, chociaż zmagają się ze swoimi problemami.
Te poważniejsze dotyczą piłkarzy z Góry Puławskiej. W przerwie letniej Michał Walendziak bardzo mocno narzekał na niezadowalającą frekwencję na treningach. Jak to zwykle bywa w ligach amatorskich, piłkarze w trakcie wakacyjnych tygodni zajęli się swoimi obowiązkami. Niektórzy również wykorzystali ten czas na urlop, co oczywiście odbijało się na frekwencji na zajęciach. – To był stracony czas. Tak naprawdę dopiero od dwóch tygodni na treningach mam po około 20 piłkarzy. Jesteśmy z przygotowaniami spóźnieni o miesiąc – przyznaje szkoleniowiec Góry Puławskiej.
Jego podopieczni w pierwszych dwóch kolejkach zaprezentowali się jednak całkiem nieźle. Przed tygodniem w ostatniej chwili wyszarpali punkt w starciu z MKS Ruch Ryki. W sobotę mogli wywieźć z Milejowa korzystny wynik, ale za późno zabrali się za atakowanie bramki gospodarzy. W pierwszej połowie grali dość kunktatorsko. Wpływ na to mógł mieć fakt, że musieli radzić sobie bez bramkarza. – W tym meczu miał zagrać Sławomir Szewczyk, ale w wyniku problemów zdrowotnych trafił do szpitala. Inny z naszych golkiperów, Mateusz Świderski, jest na urlopie – tłumaczy Michał Walendziak, który ostatecznie między słupki posłał Daniela Chojnackiego. To piłkarz środka pola, który jednak w trakcie treningów potrafi stanąć w bramce. Po sobotnim występie powinien chyba pomyśleć o przekwalifikowaniu się, bo w pierwszej połowie zaliczył interwencję sezonu. To w jaki sposób odbił uderzenie Jakuba Stefaniaka pozostaje jego tajemnicą. Z podziwu nie mógł wyjść nie tylko Michał Walendziak, ale również ponad dwustu fanów na stadionie w Milejowie.
Po zmianie stron Chojnacki był już bezradny, bo dwoma pięknymi uderzeniami z dystansu popisał się Piotr Rembiesa. 31-letni zawodnik w przeszłości grał nawet w trzecioligowych rezerwach Górnika Łęczna. Do pierwszej drużyny się nie przebił i osiadł na dobre w niższych ligach. Umiejętności się jednak nie zapomina, więc w 51 min przerzucił sobie piłkę nad obrońcą i huknął z prawej nogi z odległości około 25 m. Chojnacki był bez szans, a trzeba podkreślić, że Rembiesa zdobył gola słabszą nogą. Tą mocniejszą, lewa, przyłożył w 61 min i efekt był podobny jak 10 min wcześniej. – Szkoda, że nikt nie nagrywał tego meczu, bo tak piękne trafienia ogląda się naprawdę rzadko – mówi Karol Kurzępa. Trener Tura miał swój moment w końcówce spotkania. Goście rzucili się do odrabiania strat, ale doświadczony szkoleniowiec, który jest jednocześnie bramkarzem milejowian, w kilku sytuacjach spisał się naprawdę wybornie. Zapamięta go zwłaszcza Pavlo Semeniuk. Ukrainiec był bardzo blisko zdobycia gola, ale w ostatniej chwili jego uderzenie zatrzymał Kurzępa.
Tur Milejów – KS Góra Puławska 2:0 (0:0)
Bramki: Rembiesa (51, 61)
Tur: Kurzępa – Bankowski (88 Pastuszak), P. Grzegorczyk, Żmuda, Sowa, P. Gabrelski (75 M. Gabrelski), Kozyra, Surys (46 Souma), Borówka, Rembiesa (85 Aftyka), Stefaniak (60 Nowak).
Góra Puławska: Chojnacki – Szymański (67 Szczypa), Łukaszuk, Suszyński, Gębala, Moniuszko, Kułagowski (67 Czapla), Semeniuk, Bonecki (72 Piotrowski), Pionka, Próchniak.
Żółte kartki: Kurzępa, Bankowski – Gębala. Sędziował: W. Ryba. Widzów: 250.