Przegraliśmy mecz, który powinniśmy zwyciężyć – to najczęstsza opinia w ekipie Górnika Łęczna po porażce w Polkowicach. Trener "zielono-czarnych” od razu na konferencji prasowej zapowiedział, że wobec niektórych piłkarzy wyciągnie konsekwencje.
Początek meczu należał do gości, którzy szybko, po strzale Wallace'a Benevente, wyszli na prowadzenie. I gdyby zdobyli kolejną bramkę, beniaminek miałby już nikłe szanse, aby odwrócić losy spotkania. Jednak zamiast tego szybko zrobił się remis, po samobójczym trafieniu Krzysztofa Kazimierczaka. – Nie mogę tego zrozumieć – martwi się prezes klubu Krzysztof Dmoszyński.
– Mogliśmy strzelić drugiego, a nawet trzeciego gola. Gospodarze wyrównali po dośrodkowaniu i błędzie naszego bramkarza. Potem doszła głupia czerwona kartka. W najgorszym razie powinien być przynajmniej podział punktów. Niestety, frajersko przegraliśmy. Na ten temat będę jeszcze rozmawiał z drużyną.
W 70 min drugą żółtą kartką został ukarany Veljko Niktiović. Kapitan zespołu często musi łatać dziury w środku pola i naprawiać błędy kolegów. Dlatego o konsekwencje nie było trudno.
– Nie chcę na nikogo zrzucać winy, bo to ja zawaliłem sprawę – bije się w piersi Serb.
– Mogłem uniknąć tej kartki. Choć pierwsza żółta została mi pokazana pochopnie. Mecz na inaugurację nam nie wyszedł, ale musimy podnieść głowy do góry i w kolejnym zgarnąć trzy punkty. Mimo że nie jest łatwo zgrać zespół od samego początku.
To samo podkreślał również szkoleniowiec. – Mówiłem już wcześniej, że na zgranie drużyny potrzeba trochę czasu, ono szwankowało najbardziej – przypomina Mirosław Jabłoński.
– Ten brak zrozumienia był widoczny w naszych poczynaniach. Poza tym nie byliśmy skuteczni. Oczywiście nie chcę niczego umniejszać Górnikowi Polkowice, który zagrał ambitnie. Jednak w poczynaniach moich zawodników zabrakło zaangażowania, które prezentowali, gdy broniliśmy się przed spadkiem. To był nasz najsłabszy mecz, od kiedy jestem w Łęcznej.
Jak ktoś zagrał poniżej oczekiwań, nie realizował założeń taktycznych, to może się spodziewać, że zabraknie go w następnym spotkaniu. Po to w kadrze jest konkurencja, która przecież nie śpi.
Do dyspozycji trenera powinni być już Grzegorz Szymanek i Sławomir Nazaruk, narzekający wcześniej na urazy. Z warszawskiej Polonii na lewe skrzydło został pozyskany Mariusz Zasada. W tej sytuacji łęcznianie najprawdopodobniej zrezygnują z testowanego Białorusina Andrieja Porywajewa. Działacze Górnika próbują natomiast nadal wzmocnić atak. Przy okazji wyjazdu do Polkowic spotkali się nawet z menedżerem czeskiego napastnika.
– Uzgodniliśmy już warunki dla zawodnika – wyjaśnia prezes. – W poniedziałek skontaktowaliśmy się ponownie, telefonicznie. Piłkarz zgodził się na testy medyczne, ale nie chce, aby przyjrzał mu się trener. W tej sytuacji nie weźmiemy go w ciemno. Czekamy na ostateczną odpowiedź, podobnie jak na efekt rozmów w sprawie napastnika z Litwy.