ROZMOWA Z Pawłem Sochą, bramkarzem Górnika Łęczna
- Takie mecze musimy wygrywać, byliśmy lepsi, mieliśmy okazje, trafialiśmy w słupki i poprzeczkę. Niestety zabrakło nam skuteczności. Do tego sami nie ustrzegliśmy się błędów w obronie. Właśnie po jednym z nich padł pierwszy gol. Drugi natomiast po uderzeniu zza połowy.
• Rzadko ogląda się takie gole, po strzałach z ponad pięćdziesięciu metrów. To chyba bardzo boli bramkarza?
- I nic przyjemnego, ale szczerze mówiąc niewiele mogłem w tej sytuacji zrobić. Przecież nie będą stał na linii bramkowej. Ale nie każdy trafiłby z takiej odległości.
• "Nafciarze” to farciarze? Nie mieli wielu okazji, dopiero w końcówce miałeś trochę pracy, a mimo to wygrali
- Gdybyśmy byli skuteczni, to szczęście nic by im nie pomogło. W piłce nożnej chodzi o to, aby strzelać gole, a nie tylko stwarzać sytuacje.
• Po pierwszy meczu Jurij Szatałow zmienił bramkarza, do tej pory Sergiusz Prusak był numerem jeden. Dostałeś szansę w meczu z Wisłą Płock, ale nie obawiasz się, że znowu dojdzie do rotacji i usiądziesz na ławce?
- Mam nadzieję, że trenerzy zaufają mi na dłużej. Ciężko pracuję na treningach, aby bronić i wychodzić w podstawowym składzie.
• Zaczyna pachnieć powtórką z historii, bo w ubiegłym sezonie rozpoczęliście rozgrywki od trzech porażek. Teraz macie już dwie, a za tydzień jedziecie do Świnoujścia…
- Wierzę w to, że wreszcie przełamiemy złą passę porażek. Jedziemy nie tylko zagrać z Flotą, na drugi koniec Polski, ale przede wszystkim wygrać. Gramy nieźle, stwarzamy okazje, tylko musimy zacząć je wykorzystywać.
• Aby to robić, potrzebujecie napastnika.
- Na pewno tak, okienko transferowe wciąż pozostaje otwarte i klub będzie rozglądał się za wzmocnieniem na tę pozycję. Latem przyszli do nas Damian Szpak i Łukasz Zwoliński. Obaj są młodzi, potrzebują trochę czasu i nie znaczy wcale, że też nie będą strzelać. Cały nasz zespół został gruntownie przemeblowany, dlatego wszystkim potrzeba jeszcze czasu, aby się zgrać i lepiej rozumieć.