Po każdym meczu Mirosław Jabłoński narzeka na brak skuteczności swoich napastników. Mimo to ciągle daje im szansę. Szkoda, że inni nie mogą liczyć na to samo.
Wygrał zespół, który strzelił jednego gola. Był ona bardzo przypadkowy, więc tym bardziej nam żal. Nie wykorzystaliśmy swojej sytuacji, poszła kontra i padła bramka – powiedział na portalu sportowefakty.pl Mirosław Jabłoński, po porażce 0;1 z ŁKS Łódź. Trener Górnika po każdym spotkaniu narzeka na nieskuteczność, a mimo to konsekwentnie stawia na tych samych zawodników.
Efekty są takie, że "zielono-czarni” w pięciu kolejkach doznali trzech porażek, wszystkie poza domem. Do tej pory strzeli cztery gole, bez udziału napastników. Wymęczyli po 1:0 z Niecieczą i Katowicami, którym prowadzące w tabeli Podbeskidzie łącznie wbiło jedenaście bramek.
Ale łęczyńscy trenerzy wciąż liczą na odblokowanie Adriana Paluchowskiego i Nildo. Obaj mieli mnóstwo sytuacji i gdyby je wykorzystali, znajdowaliby się na czele klasyfikacji strzelców. Jeśli nawet "Paluch” i Brazylijczyk w końcu trafią do bramki, czy zaczną już zdobywać gole seriami, jak na zawołanie? Trudno w to wierzyć.
Dlatego może warto dać szansę Grzegorzowi Szymankowi, występującemu w trzecioligowych rezerwach.
– Wcale nie czuję się gorszy od innych napastników – mówi Szymanek.
– Mógłbym śmiało grać i strzelać gole. Zespół stwarza sytuacje, więc i ja miałbym swoje okazje. Uzbroiłem się w cierpliwość, ale czasem zastanawiam się, czy dobrze zrobiłem przedłużając kontrakt. Pewnie każdy na moim miejscu miałby te same wątpliwości. Jeśli nic się nie zmieni, to zimą trzeba będzie poszukać innego rozwiązania.
W niełaskę popadli też kapitan zespołu Veljko Nikitović i Kamil Stachyra. Po meczu w Wodzisławiu. – Z Odrą zagrałem słabo i uderzam się w piersi – przyznaje Stachyra. – Ale to nie znaczy, że jestem słaby. Czy jedno spotkanie powinno decydować o wszystkim? W okresie przygotowawczym prezentowałem się dobrze. Wiem, że mógłbym przydać się Górnikowi.
Dlatego może nie warto, już na początku rundy, przekreślać niektórych piłkarzy. Bo nowy, wcale nie znaczy lepszy.