31 dni, 51 meczów, 24 najlepsze drużyny na Starym Kontynencie. Już tylko godziny dzielą nas od rozpoczęcia wielkiego piłkarskiego święta. Po miesiącach oczekiwań zaczynamy Euro 2016. Fani futbolu z całego świata skupią dziś oczy na podparyskim Saint Denis, gdzie na słynnym Stade de France o godz. 21 w meczu otwarcia gospodarze mistrzostw zmierzą się z Rumunią
Ruszające w piątek Euro 2016 będzie największym piłkarskim turniejem w historii Starego Kontynentu. Po raz pierwszy zagrają w nim aż 24 drużyny. To... sześć razy więcej niż podczas pierwszych mistrzostw, które odbyły się w 1960 roku.
Historia zatoczyła koło
56 lat temu o trofeum im. Henry'ego Delaunaya także rywalizowano we Francji. Do turnieju finałowego, oprócz gospodarzy, zakwalifikowały się reprezentacje ZSRR, Jugosławii i Czechosłowacji. Pierwszym mistrzem Europy zostali Sowieci, którzy w finale pokonali ekipę z Bałkanów. Turniej rozszerzono do ośmiu zespołów dopiero w 1980 roku, a od 1996 roku brało w nim udział 16 drużyn. Najczęściej, po trzy razy, mistrzami Europy zostawali Niemcy oraz Hiszpanie, którzy bronią tytułu wywalczonego przed czterema laty.
Biało-czerwoni dotychczas grali o mistrzostwo Europy dwukrotnie. W 2008 roku wywalczyli pod wodzą Leo Beenhakkera historyczny awans, ale nie zwojowali imprezy i zakończyli zmagania na fazie grupowej. Podobnie było cztery lata później, gdy zorganizowaliśmy turniej wspólnie z Ukrainą. Choć mamy w dorobku medale mistrzostw świata i igrzysk olimpijskich, na Euro jeszcze nigdy w historii nie wygraliśmy meczu.
Balonik tradycyjnie napompowany
Przed rozpoczęciem turnieju we Francji oczekiwania względem Roberta Lewandowskiego i spółki są olbrzymie. Zostały podsycone świetną grą w eliminacjach, gdzie biało-czerwoni pokonali m.in. mistrzów świata Niemców i strzelili najwięcej goli ze wszystkich uczestników. Balonik napompowany jest dość mocno. Cieniem rzucają się tylko wyniki ostatnich meczów towarzyskich, w których nasi chłopcy rozczarowali, przegrywając 1:2 z Holandią i bezbramkowo remisując z Litwą. Zarówno selekcjoner, jak i sami zawodnicy podkreślają jednak, że te wyniki nie będą miały przełożenia na postawę zespołu we Francji.
– Choć staraliśmy się dać z siebie wszystko, mecze z Holandią i Litwą, pod względem jakości gry, nie były najlepsze w naszym wykonaniu. Z pierwszym gwizdkiem na Euro to wszystko przestanie jednak mieć znaczenie. Wtedy trzeba będzie pokazać, kto jest lepszy i kto lepiej przygotował się do tego turnieju – mówi Robert Lewandowski w rozmowie z portalem laczynaspilka.pl.
Nadzieje są duże, ale podobnie było cztery lata temu, gdy po remisach z Grecją oraz Rosją i porażce z Czechami nie wyszliśmy z grupy.
– Pamiętam, jak cztery lata temu przed Euro w Polsce i na Ukrainie wygrywaliśmy, a gdy wszystko się zaczęło, było gorzej. Nie wiem, czy przytłoczyła nas wtedy presja, czy po prostu zabrakło umiejętności. Mieliśmy wszystko we własnych nogach. Powinniśmy wygrać już mecz z Grecją, w którym prowadziliśmy 1:0. Jeśli na takich turniejach nie wykorzystujesz sytuacji, zawsze wszystko odwraca się przeciwko tobie. Widocznie nie byliśmy gotowi na to wyjście z grupy. We Francji musimy wystrzegać się głupich błędów, bo mogą nas one słono kosztować – dodaje kapitan naszej drużyny narodowej, który jednocześnie zauważa progres, jaki zrobili biało-czerwoni w ostatnich latach.
Trener dźwignią postępu
– Poszczególni piłkarze bardzo się rozwinęli. Przede wszystkim jednak zmieniliśmy grę taktyczną. Poprawiliśmy bronienie, ale i łatwiej nam atakować, stwarzamy więcej sytuacji. To zasługa trenera Adama Nawałki i następstwo tego, że jest więcej zawodników w polu karnym przeciwnika. Teraz jesteśmy pazerni na gole i ciągle chcemy więcej. W meczu z Gruzją w Warszawie prowadziliśmy 1:0, gra się nie układa. Nie próbowaliśmy jednak bronić wyniku. Atakowaliśmy dalej i mecz zakończył się 4:0. To był jeden z najlepszych meczów tej reprezentacji – ocenia snajper Bayernu Monachium.
Nad Wisłą nie brakuje optymistów. Do tego grona można zaliczyć też byłego kapitana reprezentacji Jacka Bąka.
– Mamy bardzo mocny zespół. Chyba najmocniejszy od lat. Porównuję tę ekipę czasem do drużyn, w których ja grałem i wydaje mi się, że jest mocniejsza od wszystkich. Chłopaki stworzyli świetny kolektyw, jak my za najlepszych lat, ale mają jednak znacznie więcej indywidualności. Wiadomo, za Engela był Olisadebe. Świetny napastnik, dał nam wiele ważnych bramek, ale do Lewandowskiego nie sposób go porównać. Robert to dziś jeden z najlepszych piłkarzy na świecie, absolutny top. A przecież kadra to nie on jeden. Piłkarzy, którzy z powodzeniem grają w najmocniejszych ligach na kontynencie jest znacznie więcej. Najważniejsze, że w każdej formacji mamy lidera z prawdziwego zdarzenia. Są kapitalni bramkarze, jest Kamil Glik, Grzesiek Krychowiak, Robert i do nich można dopasowywać pozostałych. Zresztą trener Adam Nawałka świetnie to już zrobił – przekonuje lublinianin.
Bąk stawia na Francję
Piłkarz, który rozegrał 96 spotkań z orzełkiem na piersi, upatruje w naszym zespole czarnego konia turnieju. Rolę faworyta rezerwuje jednak dla gospodarzy. – Didier Deschamps bardzo mądrze zbudował zespół, stawiając przede wszystkim kolektyw. Widać, że wyciągnięto wnioski z poprzednich turniejów, gdzie Trójkolorowi mieli z tym trochę problemów. Odpaleni Franck Ribery i Karim Benzema indywidualnie na pewno bardzo wiele by wnieśli, ale niekoniecznie przełożyłoby się to na sukces drużyny, która bez nich może osiągnąć więcej.
Kandydatów do złotego medalu we Francuzach widzi także... selekcjoner mistrzów świata Joachim Loew. – Są według mnie głównym faworytem mistrzostw. Może się zdarzyć, jak w naszym przypadku w 2006 roku, że po pierwszym udanym meczu zapanuje euforia, pojawi się energia, która poprowadzi ich przez cały turniej. Ale nie muszą liczyć wyłącznie na pomoc ścian. Mają bardzo wyrównaną i zbilansowaną drużynę – powiedział trener Niemców w wywiadzie dla agencji prasowej dpa.
Hiszpanie pod ostrzałem
Jego drużyna, mimo wielu problemów kadrowych, również jest jednym z faworytów bukmacherów. Wysoko stoją też szanse Belgów i Anglików, którzy ze średnią wieku poniżej 25 lat są najmłodszą drużyną na Euro 2016. – To nasza siła, a nie słabość. Wiemy, że będzie patrzyło na nas wiele osób. Myślę jednak, że będziemy cieszyć się grą i się rozwijać – mówi napastnik Synów Albionu Daniel Sturridge, cytowany przez BBC.
Nie można zapominać o broniących tytułu Hiszpanach, którzy w przededniu mistrzostw sprawili swoim kibicom niemiłą niespodziankę, niespodziewanie przegrywając z Gruzją 0:1. Media na Półwyspie Iberyjskim podniosły larum. – Gruzja obnażyła nasze słabości – napisano w internetowym wydaniu dziennik „El Pais”, a „AS” podkreślił, że przygotowania do Euro zakończone zostały w najgorszy możliwy sposób. – We Francji już nikt nie będzie się nas bał – zauważono.
– To prawda, że chcieliśmy tym spotkaniem poprawić atmosferę i zyskać więcej pewności siebie, niemniej zakończyło się rozczarowaniem. Nie dlatego, że graliśmy naprawdę źle, ale nie udało nam się zagrać, tak jak zazwyczaj – ocenia selekcjoner La Roja Vicente del Bosque w rozmowie z dziennikiem „Marca”.
Wielcy nieobecni
Podczas, gdy jedni zastanawiają się, w jaki sposób zaprezentować się we Francji z jak najlepszej strony, inni wściekają się, że na turnieju ich zabraknie. W tym gronie są tacy zawodnicy, jak: Holendrzy Robin van Persie, Arjen Robben czy Wesley Sneijder, Serbowie Branislav Ivanović i Nemanja Matić, Bośniacy Miralem Pjanić oraz Edin Dzeko, Duńczycy Christian Eriksen i Kasper Schmeichel, Ormianin Henrich Mchitarjan czy Grek Sokratis Papastathopoulos. Ich reprezentacje po prostu nie awansowały na imprezę. Podczas Euro 2016 nie zobaczymy też zawodników, skreślonych przez selekcjonerów. Nie brakuje wielkich nazwisk, jak Francuzi Karim Benzema i Franck Ribery, Hiszpanie Fernando Torres oraz Diego Costa czy Włoch Andrea Pirlo.
Największymi pechowcami są jednak ci, którzy szanse na grę w mistrzostwach Europy stracili z powodu kontuzji. To choćby Niemiec Marco Reus, Belg Vincent Kompany oraz Anglicy: Theo Walcott i Alex Oxlaide-Chamberein. Do tej listy niestety trzeba dopisać także reprezentantów Polski: Macieja Rybusa oraz Pawła Wszołka. Szczególnie bolesna jest strata tego pierwszego, bo wychowanek Pelikana Łowicz w normalnych okolicznościach miałby pewne miejsce w składzie drużyny narodowej. Niestety, w ostatnim ligowym meczu w barwach Tereka Grozny doznał kontuzji barku. Z kolei Wszołek podczas obozu regeneracyjnego w Juracie złamał rękę.
Oblali próbę generalną
Głównym tematem we Francji przed rozpoczęcia mistrzostw Europy jest kwestia bezpieczeństwa. Niedawne zamachy w Paryżu i Brukseli spowodowały, że wielu kibiców zrezygnowało z wyjazdu na turniej, a władze zdecydowały się zaostrzyć procedury bezpieczeństwa.
Niestety, próba generalna została oblana. Podczas finału Pucharu Francji pomiędzy Paris Saint-Germain a Olympique Marsylia egzaminu nie zdało ograniczenie bram wejściowych do czterech. Pod każdym z wejść ustawiło się po 20 tys. ludzi, powstały olbrzymie kolejki i było już tylko krok do wybuchnięcia paniki. Organizatorzy nie wytrzymali presji. Niespełna godzinę przed rozpoczęciem meczu zrezygnowano ze szczegółowych kontroli, w końcu pod naporem tłumu zaczęto wpuszczać wszystkich, jak leci. Na trybuny dostali się nawet kibice bez biletów, odpalono petardy i race. Strach pomyśleć, co wydarzyłoby się, gdyby terroryści postanowili wówczas zaatakować.
Plagi egipskie nad Sekwaną
Francuskie władze zapewniają, że wyciągnęły już odpowiednie wnioski i podczas Euro 2016 staną na wysokości zadania, ale obawa o zamachy to nie jedyny ich problem. W ostatnich dniach nasiliły się protesty w związku z planowaną reformą prawa pracy, co chwila odbywają się kolejne strajki, sparaliżowana jest komunikacja, bo odwoływane są pociągi. Na domiar złego Paryż nawiedziła największa powódź od lat. Czy z tyloma plagami naraz można wygrać?
– Sprawa bezpieczeństwa to sprawa, która musi być zawsze priorytetem, nawet w najbardziej spokojnym kraju. Pełen stadion czy strefa kibica są atrakcyjnym celem dla wszystkich szaleńców. Mój przyjaciel Jacques Lambert, który pełni przy Euro 2016 taką samą funkcję, jak ja przy Euro 2012, zapewnił mnie ostatnio, że do zapewnienia bezpieczeństwa są tak dobrze przygotowani, jak to tylko możliwe – uspokaja lublinianin Adam Olkowicz, dyrektor Euro 2012 w Polsce.
– Gdy grałem we Francji, wszystko zawsze było znakomicie zorganizowane. Nigdy nie mogłem na nic narzekać. Teraz do tego doszły nowoczesne stadiony, część wyremontowano, inne powstały od nowa. Wszystkim nad Sekwaną bardzo zależy na tym, żeby pokazać się z jak najlepszej strony. Dlatego jestem przekonany, że do Euro Francuzi także będą przygotowani. Ale nigdy niczego do końca nie przewidzimy. Czy my, czy oni, jesteśmy tylko ludźmi i na pewne okoliczności nie mamy wpływu. Mam nadzieję, że podczas Euro nic złego się nie wydarzy. Lepiej o tym zapomnieć i skoncentrować się na futbolu – dodaje Bąk.
Mistrzostwa w telewizji
Fani, którzy z obawy o własne bezpieczeństwo postanowili zostać w kraju, będą mogli obejrzeć turniej w telewizji. Transmisje na żywo przeprowadzą Polsat oraz TVP. Komercyjna stacja posiada prawa do wszystkich 51 spotkań. Większość z nich zostanie jednak pokazana w dwóch płatnych, kodowanych kanałach bez reklam: Polsat Sport 2 HD i Polsat Sport 3 HD. Zamówienia na nie można składać u dostawców telewizji kablowych, a także za pośrednictwem internetowej aplikacji Ipla.
W otwartym paśmie dostępne będą w sumie 24 mecze (jeden każdego dnia): wszystkie z udziałem Polaków i większość (poza czterema 1/8 finału) z fazy pucharowej. 11 najważniejszych spotkań Euro 2016, w tym wszystkie biało-czerwonych, pokaże też Telewizja Polska.
Polsat zaplanował także wielogodzinną realizację studio meczowego, a mistrzostwa obsługiwać będą: Mateusz Borek, Roman Kołtoń, Bożydar Iwanow, Cezary Kowalski, Tomasz Hajto, Włodzimierz Lubański, Jacek Ziober, Jacek Zieliński oraz Czesław Michniewicz. Natomiast w ekipie TVP znaleźli się: Dariusz Szpakowski, Jacek Laskowski, Maciej Iwański, Andrzej Juskowiak, Marcin Żewłakow, Rafał Patyra, Jerzy Engel, Tomasz Rząsa, Maciej Skorża, Michał Żewłakow i Mirosław Trzeciak. W dni przed meczami reprezentacji Polski, w dni meczów i dzień po nich w TVP Sport zaplanowano specjalne wydania magazynu „4-4-2”, a w pozostałe dni widzowie będą mogli zobaczyć program „Minął dzień we Francji”.