Dzisiaj o godz. 9 biało-czerwoni wylatują do Tbilisi, gdzie w piątek o godz. 18 zmierzą się z reprezentacją Gruzji w eliminacjach do Euro 2016. Wieczorem w godzinach meczowych po raz pierwszy wyjdą na murawę stadionu Dinama, gdzie przeprowadzą oficjalny trening.
Selekcjoner Adam Nawałka ma powody do zadowolenia. Wszyscy jego podopieczni grają regularnie w klubach i nie narzekają na problemy zdrowotne. Wyjątkiem jest uraz Jakuba Błaszczykowskiego, kontuzjowanego od kilku miesięcy.
– Jesteśmy przygotowani na różne warianty tego spotkania. Ćwiczyliśmy wiele elementów, zarówno w ofensywie, jak i defensywie. Ważne jednak, żeby nie było u nas słabych punktów. Mecz z Niemcami pokazał, że jeżeli się je wyeliminuje, to można wygrać nawet z mistrzami świata – powiedział na przedmeczowej konferencji prasowej Bogdan Zająć, asystent selekcjonera.
W kadrze wszyscy zdają sobie sprawę, że mecz z Gruzją może mieć zupełnie inny przebieg niż dotychczasowe spotkania eliminacyjne z udziałem biało-czerwonych.
– Gruzini lubią grać defensywnie, czekać na jedną sytuację, na jedną kontrę aż do 90 minuty. Ze Szkocją strzeliliśmy bramkę, ale nie poszliśmy za ciosem. Jeśli uda się szybko zdobyć gola w Tbilisi, musimy starać się o kolejnego. Mecz meczowi nierówny, dlatego ciężko powiedzieć jak wiele sytuacji sobie stworzymy. Ciągle wracam do spotkania ze Szkotami, bo gdybyśmy poprawili wynik, to oni nawet by nie pomyśleli, że mogą trafić na Stadionie Narodowym w Warszawie – ocenia Robert Lewandowski w rozmowie z PAP.
Kapitan naszej reprezentacji liczy na to, że dzięki rosnącej dyspozycji Arkadiusza Milika będzie miał trochę więcej wolnej przestrzeni do gry.
– Coraz lepiej rozumiemy się na boisku, wpływa to na naszą lepszą postawę. Mnie zawsze łatwiej się gra, kiedy obok jest drugi napastnik. Wtedy uwaga defensorów zwrócona jest także na Arku, który stale się rozwija i strzela coraz więcej bramek dla Ajaksu Amsterdam – zauważa Lewandowski, który przed jutrzejszym meczem pozostaje optymistą.
– Wyniki i atmosfera w drużynie są coraz lepsze, ale nie można zapomnieć, że tak naprawdę znów najwięcej od nas zależy, jak zakończy się spotkanie w Tbilisi. Jeśli przyjdzie nam walczyć, to będziemy walczyć, choć oczywiście wolimy grę techniczną. Musimy się przygotować na potyczkę, w której wygra ten, kto kogo przepchnie. Wierzę, że to my będziemy górą.