Już w sobotni wieczór prawie wszystko może być jasne. Wystarczy, że Słowacja pokona Czechy, a Polska nie wygra z Irlandią Północną. Wtedy o pierwszym miejscu w grupie 3 "biało-czerwoni” będą mogli zapomnieć.
Dla Polaków każdy mecz jest już o życie. Jedna wpadka i "do widzenia”. Poza tym, nawet zwycięstwa we wszystkich spotkaniach mogą nie dać ekipie Leo Beenhakkera awansu. Słowacja ma już pięć punktów przewagi i wystarczy, że odniesie trzy zwycięstwa.
A wtedy pierwszą lokatę i wyjazd na mundial do Republiki Południowej Afryki będzie miała w kieszeni. Wówczas pozostanie walka o drugą lokatę i ewentualnie gra w barażach. Ewentualnie, bo z dziewięciu wicemistrzów grup, dla jednego zabraknie miejsca w czterech parach. Odpadnie drużyna z najgorszym bilansem, do którego nie będą zaliczane mecze z ostatnim zespołem, czyli w przypadku naszej grupy, z San Marino. Poza tym w barażach można wpaść na jednego z europejskich gigantów, na przykład Francję, Portugalię czy Chorwację. A to już nie byłoby takie śmieszne.
Zresztą w tych eliminacjach tak naprawdę w Polsce nikomu nie jest do śmiechu. Przed spotkaniem z Irlandią Północą, niedocenianą jeszcze kilka miesięcy temu, także nie jest. Po pierwsze, nie wszystko zależy od "biało-czerwonych”, a po drugie, reprezentacja kraju wciąż nie może wystąpić w najmocniejszym składzie. Jakby tego było mało, kilku zawodników przymierzanych do podstawowej jedenastki, siedzi w swoich klubach na ławce rezerwowych. Dlatego ich forma, pomimo tygodniowego zgrupowania w Niemczech, pozostaje sporą niewiadomą.
W bramce wyjdzie Artur Boruc, który ma coś do udowodnienia po wcześniejszych meczach w Bratysławie i Belfaście. To właśnie między innymi pomyłki golkipera Celtiku Glasgow wyciągnęły Słowaków i Irlandczyków na czoło tabeli.
W środku obrony najprawdopodobniej zagrają Michał Żewłakow i Dariusz Dudka, a na bokach, z konieczności i nieco eksperymentalnie, Paweł Golański z Jackiem Krzynówkiem. Pomoc utworzą: Jakub Błaszczykowski, Mariusz Lewandowski, Rafał Murawski, Roger Guerreiro oraz Ludovic Obranika, ostatnio uskarżający się na uraz stopy. Natomiast w ataku zapewne wybiegnie Paweł Brożek.
I jeśli każdy z nich nie wzniesie się na wyżyny swoich umiejętności, MŚ przepadną. A konsekwencją tego będzie zmiana trenera i mocne wietrzenie kadry... Jednak oprócz czarnego scenariusza, jest również ten drugi. Dlatego w sobotę wszyscy na Stadionie Śląskim i przed telewizorami trzymamy kciuki za polskich piłkarzy!