ROZMOWA Z Wojciechem Szczęsnym, bramkarzem reprezentacji Polski i AS Roma
Świetne występy w Romie zaprocentowały, bo Adam Nawałka po dłuższej przerwie postawił na Wojciecha Szczęsnego w meczu o punkty.
– To jest reprezentacja. Walka o miejsce w drużynie nigdy się nie kończy. Tym razem selekcjoner podjął decyzję, że gram ja, ale to nie znaczy, że w kolejnym meczu będzie tak samo.
Jak zapamiętasz mecz z Rumunią?
– Wygraliśmy 3:1, więc na pewno pozytywnie.
Nie miałeś zbyt wielu okazji, żeby się wykazać...
– To wielki komfort dla bramkarza, móc występować w takiej drużynie, w jakiej ja w sobotę zagrałem. Graliśmy dużo i dobrze do przodu, więc specjalnie roboty nie miałem.
Czystego konta nie udało się jednak zachować. Przy bramce Bogdana Stancu mogłeś zrobić coś więcej?
– Robiłem co mogłem, ale tej piłki nie udało się sięgnąć. Szkoda, ale jeśli w ogóle tracić jakąś bramkę, to chyba właśnie taką, w końcówce spotkania, gdy prowadzimy 3:0 i w sumie nie ma ona już żadnego znaczenia.
Zagraliście świetne zawody, choć nie brakuje problemów kadrowych. Kamil Glik pauzował za kartki, Arek Milik i Grzesiek Krychowiak nie grają zbyt wiele w klubach...
– Na pewno coś w tym jest. Nawet w takim przypadku, gdy linia obrony traci swojego lidera, którym niewątpliwie jest Kamil Glik, to do zespołu wskakuje Thiago Cionek i cała formacja nadal świetnie funkcjonuje. Thiago zagrał świetne zawody. Zresztą jako zespół graliśmy w defensywie bardzo dobrze. Agresywnie, szczelnie. Właściwie nie dopuszczaliśmy Rumunów do zagrożenia pod naszą bramką. Nawet ten stracony gol wpadł po rykoszecie.
Wszyscy harują, wszyscy biegają, a bramki strzela Robert Lewandowski.
– Robert jest od tego, żeby strzelać gole i na świecie nie ma wielu piłkarzy, którzy robią to lepiej. Udowadnia to w klubie i w reprezentacji, a my cieszymy się, że mamy go w drużynie.
Jesteście już bardzo blisko awansu na mundial. Czujecie się już finalistami?
– Nie, absolutnie nie. Przed nami bardzo ważny mecz w Danii i zwycięstwo tam przybliży nas do awansu. Jesteśmy skoncentrowani tylko i wyłącznie na meczu w Kopenhadze. Trzeba wygrywać i zbierać punkty. Jeśli moja matematyka jest na niezłym poziomie, to gwarancję gry na mundialu da nam siedem punktów. Trzeba je jak najszybciej zdobyć, najlepiej w trzech kolejnych meczach. Przyzwyczajamy kibiców do zwycięstw i nie chcemy tego zmieniać.
Jak duży potencjał ma ta drużyna? Wygląda na to, że obecnie jesteście jeszcze mocniejsi niż na Euro we Francji. W Rosji będziecie bić się o medale?
– Wy dziennikarze lubicie wybiegać daleko w przyszłość. Już mówicie o wyjeździe do Rosji, a ja myślę na razie o wyjeździe do Kopenhagi na rewanżowy mecz z Danią. Ale nie ma co ukrywać, że potencjał w tym zespole jest. Są młodzi, zdolni zawodnicy, np. Piotrek Zieliński, który jest w świetniej formie. To niesamowity piłkarz, taki właśnie, jakiego w poprzednich eliminacjach nie było. On robi różnicę, a skoro Robert nie przestaje strzelać, to trzeba się, panowie, przyzwyczajać do tych zwycięstw.
Sezon już się skończył, ale dla kibiców to nie koniec emocji, bo zaczyna się okienko transferowe. Przed rokiem wszystkich rozgrzewały transfery zawodników z pola, tym razem sporo mówi się o bramkarzach. Łukasz Skorupski przymierzany jest do Napoli, ty do Juventusu...
– Wy jesteście chyba lepiej poinformowani. Ja o żadnych ofertach nie słyszałem i nic nie wiem, a nie za bardzo czytam, co piszą gazety. Koncentruję się teraz na urlopie. Uważam, że odpoczynek to bardzo ważna część sezonu.
Jesteś gotowy być przez rok zmiennikiem Buffona w Juventusie?
– Ja jestem dzisiaj gotowy na to, żeby spakować walizki i lecieć na wakacje do Ameryki.