Miało być wielkie otwarcie grupy śmierci, ale zamiast emocji i goli, zakończyło sie na pierwszym w turnieju bezbramkowym remisie.
Francuzi rozpoczęli mecz w zaskakującym zestawieniu, bo Raymond Domenech zdecydował się pozostawić na ławce rezerwowych wielką gwiazdę zespołu Thierry'ego Henry.
Miejsce w ataku otrzymali natomiast młody Karim Benzema oraz Nicolas Anelka. Jednak "Trójkolorowi”, choć posiadający optyczną przewagę, wcale nie zdominowali Rumunów. Pod bramką Bogdana Lobonta działo się niewiele ciekawego. Jedynymi przerywnikami były dwa strzały Benzemy oraz główka nad poprzeczką Anelki.
Rumuni natomiast przede wszystkim oczekiwali na kontrataki. A przed przerwą najgroźniejszy w ich wykonaniu był strzał z dystansu Daniela Nikulae.
Drugą część Francuzi z dużym animuszem i w 48 min Florent Maluda, po ograniu Cosmina Contry, uderzył minimalnie niecelnie. Chwilę później znowu o sobie dał znać Benzema strzelając płasko po podaniu Francka Ribery. Jednak Lobont nie dał się zaskoczyć.
A potem znowu brakowało groźnych sytuacji. W ekipie Rumunów mało widoczny był Adrian Mutu, gracz Fiorentiny. Nie błyszczał także Cristian Chivu, inny zawodnik występujący w Serie A, w drużynie mistrza Włoch - Interu Mediolan.
Ale znacznie bardziej rozczarowali aktualni wicemistrzowie świata, którzy przez 90 minut nie stworzyli ani jednej stuprocentowej okazji. Francuzi zawiedli, zdobywając tylko jedno "oczka”. I strata dwóch punktów, w kontekście dalszych zmagań z Włochami i Holendrami, może być szalenie istotna.
Wczoraj późnym wieczorem skoczył się inny mecz tej grupy Włochy - Holandia.
Francja - Rumunia 0:0
Francja: Coupet - Sagnol, Thuram, Gallas, Abidal - Ribery, Makelele, Toulalan, Malouda - Anelka (72 Gomis), Benzema (77 Nasri).
Rumunia: Lobont - Contra, Tamas, Goian, Rat - Cocis (63 Codrea), Radoi (90 Dica), Nicolita, Chivu, Banel - Mutu (78 M. Niculae), D. Niculae.
Żółte kartki: Sagnol - Niculae, Contra, Goian. Sędziował: Manuel Enrique Mejuto Gonzalez (Hiszpania).
Widzów: 30 000.