W piątek piłkarzy Górnika Łęczna czeka przysłowiowy mecz o sześć punktów z Ruchem Chorzów. Niestety przed arcyważnym pojedynkiem "zielono-czarni” mają sporo problemów kadrowych.
Nie trudno policzyć, że zwycięstwo znowu pozwoli gospodarzom złapać trochę oddechu.
– Nie ma co ukrywać, że nie jesteśmy zadowoleni z naszego dorobku punktowego. Liczymy, że od meczu z Ruchem wszystko się zmieni. Wygrana w piątek jest nam bardzo potrzebna, zwłaszcza ze względu na sytuację w tabeli – przekonuje Filip Burkhardt, który w minioną sobotę w Krakowie pojawił się na boisku na ostatnie 20 minut i miał doskonałą okazję, żeby pokonać bramkarza Wisły Michała Buchalika. Nie doprowadził do remisu, a w końcówce Emmanuel Sarki przesądził o wygranej "Białej Gwiazdy”.
– Z utęsknieniem czekam na swojego pierwszego gola w brawach Górnika. Zdaję sobie sprawę, że mogłem zachować się lepiej w starciu z Wisłą. Mam jednak nadzieję, że jeżeli dostanę szansę w piątek, to i mi i zespołowi uda się wreszcie przełamać. Wszystko zależy jednak od trenera, ja jestem gotowy i czekam na swoją szansę. W Krakowie nie było w naszej grze fajerwerków, jednak to samo można powiedzieć o gospodarzach. Różnica była taka, że oni wykorzystali swoją szansę, jaką mieli, a my nie – dodaje Burkhardt.
Ze względu na problemy kadrowe były gracz Wisły Płock może tym razem pojawić się w podstawowym składzie. Występ z głowy ma na pewno Lukas Bielak, który dostał w Krakowie czerwoną kartkę. Na zdrowie narzekają również: Tomislav Bozic i Maciej Szmatiuk.
– Obaj są w treningu, chociaż nie ćwiczą z resztą zespołu. Na razie trudno powiedzieć, czy będą w stanie zagrać w piątkowych zawodach – wyjaśnia Leszek Masierak, rzecznik prasowy Górnika.
Jeżeli obu zabraknie na boisku przeciwko Ruchowi, to parę stoperów mogą tym razem tworzyć: Veljko Nikitović i Maciej Kalkowski. W tej sytuacji szansę na pozycji defensywnego pomocnika być może dostanie Radosław Pruchnik, który do tej pory zagrał tylko w pięciu meczach ligowych.
Sytuacja kadrowa "zielono-czarnych” to nie tylko złe wiadomości. Jest i dobra. Do składu po zawieszeniu na dwa spotkania wraca wreszcie Patrik Mraz. Słowak zaliczył już w tym sezonie sporo asyst i bardzo przydaje się w grze ofensywnej. A trzeba zauważyć, że podopieczni trenera Szatałowa w pięciu ostatnich występach zdobyli ledwie... jednego gola.