ROZMOWA z Veljko Nikitoviciem, kapitanem GKS Bogdanka
– Ale potem było jeszcze 90 minut, aby odwrócić losy meczu. Niestety nie dało się, bo jak mamy tak grać, to lepiej podajmy sobie ręce i niech robią to juniorzy. Tyle prostych i frajerskich błędów popełnia się na poziomie piątej ligi. Vladimir Bojlević powiedział mi, że w meczu z nami czuł taki oddech na plecach obrońców, jak w szóstej lidze bośniackiej. A w szóstej lidze bośniackiej gra się na betonie. Tak to właśnie o nas świadczy.
• Cracovii zagrażaliście praktycznie tylko po stałych fragmentach gry.
– I co z tego, że dośrodkowania były dobre, skoro mamy w drużynie sześciu koni po 190 cm wzrostu i żaden z nich od kilku miesięcy nie potrafi dojść do piłki.
• Do przerwy, choć przegrywaliście 0:1, wyglądało to jeszcze całkiem nieźle, jednak w drugiej części nie byliście w stanie zaatakować rywali i zepchnąć ich do defensywy.
– Cracovia to zespół grający technicznie i jeśli dostanie trochę miejsca, umie to wykorzystać. Z nami zrobili to dwukrotnie. Dwa razy uderzyli w naszą bramkę i dwa razy skutecznie. Wypunktowali nas jak na prawdziwy zespół przystało. Uważam, że nie jesteśmy słabsi od "Pasów”, ale by grać w piłkę, nad tym stadionie, dla tego klubu i tych ludzi, którzy tu przychodzą, to trzeba pokazać trochę piłkarskich jaj. A jeśli się ich nie ma, to lepiej zostać w szatni, albo zmienić zawód. Dziękuję bardzo!
• Chwileczkę, mam jeszcze kolejne pytania. Jedno z nich dotyczy zmian.
– Zmiany nic nie dały.
• Wiem o tym, ale czy przejście na inny system, z trzema obrońcami i pięcioma pomocnikami nie wprowadziło w wasze szeregi większego chaosu?
– Poszliśmy va banque, bo chcieliśmy wygrać.
• Pytam o efekty, a nie zamiary.
– Może i było chaotycznie.
• Dlaczego w końcówce musiałeś uspokajać trenera Wojciecha Stawowego?
– Znamy się dobrze, bo wcześniej pracował w Łęcznej. Doszło do jakiejś przepychanki, a to było niepotrzebne. Cracovia wygrała i niech tak zostanie. Dodatkowe zamieszanie nie było nikomu potrzebne. (W tym momencie na boisko zaczęli wychodzić piłkarze gospodarzy, aby przeprowadzić rozbieganie – red.)
– Do szatni, już do szatni! – wydał polecenie swoim kolegom kapitan. Wszyscy potulnie wrócili do budynku, skąd po chwili zaczęły dochodzić krzyki Serba. Dostało się wszystkim.